13 maja 2014

A jeśli się okaże, że nie jestem transseksualistą?

Wydaje mi się, że spora część transów przed diagnozą zadaje sobie często pytanie "A co jeśli to nie te-es? Co jeśli jestem tylko powalony? Co jeśli wszystko zostanie tak jak jest?". Spróbujmy to razem ugryźć w tym krótkim poście.

Są różne możliwości, w których pojawia się poczucie płci innej niż biologiczna - zaburzenia hormonalne, guzy uciskające konkretne miejsca, wady genetyczne, zaburzenia psychiczne, traumy zdobyte gdzieś po drodze, bycie manipulowanym... Niezależnie od przypadku leczenie tradycyjną trans-drogą odpada. Jeśli okażesz się interseksualny, możesz zmienić dokumenty z biegu w ramach błędu lekarskiego (błędne określenie płci przy narodzinach), zatem nie ma co się bać kariotypu. Dostaniesz także całkiem nowy akt urodzenia, bez adnotacji o zmianie płci, jak to jest w przypadku transów. Jeśli łapiesz się na inne zaburzenie, prawdopodobnie przejdziesz leczenie, które ma je usunąć i odzyskasz swoją kobiecą stronę. Oczywiście u większości transów taka wizja powoduje drgawki - żyć jako kobieta? O fu! Nie chodzi jednak o zmuszanie cię do udawania kobiety. Po prostu się nią staniesz, tak jak większość cis-kobietcis - osoba czująca się tej samej płci, której się urodziła. Nie będziesz czuł się uwięziony, ciało przestanie być obce, będziesz mógł cieszyć się "normalnym" życiem. Czy to nie jest przyjemna wizja? Życie bez blizn, bez wydawania tysięcy na chirurgów, bez codziennej szarpaniny. Dlatego właśnie nie powinieneś się bać diagnozy. Większość transów mając do wyboru "wyleczyć głowę - stracić poczucie męskiej płci" lub "wyleczyć ciało - zyskać męskie ciało" wybierze tę drugą opcję. Zrozumiałe, głowa zawsze ma więcej do powiedzenia niż ciało. ;) Tyle że niestety akurat ta opcja jest niemożliwa. Wyleczenie łba u typowego ts jest równie nieosiągalne, chyba że ts wynika właśnie z innego schorzenia. I tak oto jedna z zazwyczaj zamkniętych dróg staje się dostępna - droga do wyleczenia z ts, w której niepotrzebne są wieloletnie zmiany ciała.

Dla tych, którzy zdążyli już poprzestawiać życie na męską stronę mocy, jest to pewnie trudniejsze. Muszą od nowa przechodzić przez tłumaczenie, odpierać ataki pt. "to było głupie widzimisię". Jeśli jednak zestawić plusy "normalnego" życia i minusy wprowadzania go... Cóż, normalne życie wygrywa.

Nie bój się diagnozy, tylko dlatego, że może wyjść coś dziwnego. Zawsze jest sposób, żeby ci pomóc, nie zostaniesz sam bez względu na przypadek.

9 komentarzy:

  1. Czyli jak- interseksualna osoba załóżmy że określono ją jako kobietę a odczuwa że jest mężczyzną ale jaki ma kariotyp XX czy XY czy jeszcze jakiś inny że piszesz że nie ma co badać????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się bać, a nie badać. ;)
      http://transoptymista.pl/interseksualizm/

      Usuń
  2. Z mojego doświadczenia trochę coś innego wynika. Najpierw zostałem zdiagnozowany jako ts, a potem kariotypie mi wyszedł zespół Turnera. Pani genetyk próbowała mnie wprowadzić w błąd i wmawiać, że w tym układzie korekta płci odpada. Dopiero kiedy została przeze mnie uświadomiona, że nie biorę pod uwagę rezygnacji z korekty, przyznała, że nie wie co się w takich sytuacjach robi, gdyż to już nie jej działka. Na szczęście, ani lekarz prowadzący, ani inni lekarze, z którymi miałem potem do czynienia nie robili z ZT pretekstu do kwestionowania mojej tożsamości i prawa do zmiany danych. (Takie pomysły poza ową jedną nieszczęsną lekarką podrzucali tylko niektórzy "życzliwi" transi. Radzili nawet poddanie się "terapii" żeńskimi hormonami, jak to często bywa w przypadku kobiet z zespołem Turnera.) Pomimo wady przeszedłem leczenie, jak to ująłeś, tradycyjną-trans drogą. (Wyjątek: dwa dodatkowe badania, już na tst, pod kątem wad serca i innych narządów -nie "kobiecych".) Od strony prawnej też wszystko wyglądało jak u standardowych ts. Sąd -wiadomo, akt urodzenia z informacją o zmianie widoczną w odpisie zupełnym.
    Nigdy się nie uważałem za tru ts-a. -Raczej za kogoś pomiędzy facetem, a człowiekiem bez płci, ale nie ma co się oszukiwać, że przetrwałbym następnych ileś lat bez skorygowania ciała i dokumentów.
    Tak z innej beczki... Czy w ogóle są znane przypadki, że komuś zaburzenia hormonalne, tudzież guz mózgu faktycznie przestawiły poczucie płci, a potem zostało to "odwrócone", czy jest to tylko teoria?
    No i jeszcze sprawa traum i zaburzeń psychicznych. -Nieraz się zastanawiałem ilu prawdziwych ts zostało "udupionych" bez możliwości leczenia, bo jakiś lekarz doszukał się przyczyny tam gdzie były to istotnie skutki. (Marcin Rzeczkowski nieraz o tym mądrze pisał.)

    Pozdrawiam,
    Michał W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Michał, oczywiście, że są znane takie przypadki. Wystarczy wtedy wyleczyć chorobę, a zaburzenie tożsamości mija samoistnie. A to, że sami zainteresowani o tym nie piszą - dziwisz się? To dla nich ogromny wstyd i nic dziwnego, skoro przez lata zapewniali o swojej tożsamości, a nagle okazuje się, że to wszystko bujda.
    Nie sądzę, by wielu zostało "udupionych" (bo zawsze można zmienić lekarza), ale wiadomo, że bardzo wiele jest pomyłek w drugą stronę, najczęściej spowodowanych właśnie doświadczeniami z dzieciństwa bądź schizofrenią nawet w łagodnej formie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Że sami zainteresowani nie piszą, bo nie chcą to tego wracać, to w miarę logiczne. Bardziej mnie zastanawiało, czy często takie przypadki są opisywane, czy można dotrzeć do konkretnych danych.
    "Bardzo wiele" pomyłek w drugą stronę? Więcej niż "udupionych na wszelki wypadek" (w tym ludzi, którzy po jednej, być może błędnej, diagnozie się poddali)? Podejrzewam, że statystyk nikt nie próbował robić. Wbrew powszechnej opinii, pomyłki w obie strony mogą być równie szkodliwe. Tak jak nie da się odwrócić wszystkich efektów terapii, tak nikt człowiekowi nie odda iluś lat wyjętych z życiorysu. (Jasne, zawsze można powiedzieć, że ileś czasu i tak potem zostaje. A co jeśli nie zostanie?) No i są jeszcze fizyczne skutki podjęcia terapii zbyt późno -nie tylko u m/k.

    MW

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja właśnie mam taki problem, że ja już nie wiem czy jestem ts, czy to zaburzenie, czy "chwilowa zachcianka" i chcę zapytać jak można to wyjaśnić? Pójście do specjalisty odpada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Testem prawdziwego życia. Spróbuj wcielić swoją męską tożsamość w codzienne życie, żyj jako facet; jeśli nie chcesz podawać prawdziwego powodu, powiedz, że to eksperyment społeczny czy przygotowanie do przedstawienia, cokolwiek. Zobacz, czy Twoje samopoczucie się poprawiło, a może przeciwnie, pogorszyło. Czy używanie męskich końcówek ułatwia rozmowę? Czy męskie/uniseksowe ubrania wyglądają lepiej w lustrze niż kobiece? Czy używanie męskiego imienia powoduje radość? Zobacz, w jakiej roli czujesz się lepiej.

      Możliwe też jest, że jesteś np. gender fluid, czyli osobą, która płynnie przechodzi z jednej płci do drugiej albo odczuwa przynależność do obu na raz. Jeśli nie chcesz poradzić się specjalisty, eksperymentuj i obserwuj swoje reakcje.

      Powodzenia!

      Usuń
  6. A ta "diagnoza" to dla ilu-latków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy ile masz lat, kiedy po raz pierwszy zgłaszasz się do diagnosty. Dzieci są poddawane obserwacji, natomiast młode nastolatki mogą być już diagnozowane.

      Usuń

Ze względu na zamknięcie bloga komentarze dostępne wyłącznie dla autora i moderatorów.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.