W planach jest post o sposobach na niewygodnych znajomych,
ale najpierw dajmy im szansę na lepsze zrozumienie nas. ;)
Załóżmy najgorszą sytuację dla potencjalnego
przyjaciela/przyjaciółki: przyjaźnicie się od przedszkola albo podstawówki,
wymyślacie jakieś głupawe zabawy, macie miliard anegdot, wspólnych haseł
zrozumiałych tylko dla was... I nagle jebut. Kontakt staje się coraz rzadszy,
znajoma coraz mniej rozmowna, stopniowo więź między wami zrywa się niemal na
amen. W końcu z poirytowaniem/wściekłością/żalem decydujesz się na poważną i (o
ironio) męską rozmowę. Jeśli wasza przyjaźń naprawdę jest solidna, to usłyszysz
szokujące (albo i nie, ale nadal niewygodne) „chcę być facetem”, „jestem
facetem”, „jestem transem” czy cokolwiek w tym stylu. Dowiadujesz się, że
rozmowy budziły frustrację ze względu na konieczność używania żeńskiej formy, a
kontakt się urywał, bo był symbolem „dawnego wcielenia”. Co zrobić z takim
fantem? Jeśli nie umiem zareagować od razu bezgraniczną akceptacją, poproś o
kilka dni przerwy.
Przede wszystkim – jeśli nie wiesz, czym jest ts (a ufam, że
wiesz, skoro trafiasz na mojego bloga), poczytaj na ten temat – linki
po prawej, w archiwum post ze spisem książek. Nie opieraj swojej całej wiedzy
na paru filmach, reality show czy miejskich legendach. To nie jest zabawa ani
widzimisie. To jest być albo nie być; sytuacja, w której myśli sprawiają
fizyczny ból. To nie jest coś, co da się wyleczyć tabletkami czy rozmową z
psychologiem.
Kiedy już się dowiesz wszystkiego, czego jesteś w stanie się
dowiedzieć samodzielnie, spróbuj pogadać ze znajomą – od teraz znajomym – na spokojnie.
Możesz być w szoku, nie zgadzać się z jego wyborem, czasem wręcz czuć
obrzydzenie lub po prostu lekkie zakłopotanie i zażenowanie sytuacją. Co by to
nie było, jest okej tak długo, jak chcesz zrozumieć przyjaciela i nadal
utrzymywać z nim kontakt. Nie zaczynaj rozmowy od pytań o penisa, sikanie czy
preferencje seksualne, jeśli normalnie nie rozmawiacie na takie tematy zaraz po
zdjęciu butów. Zadawaj pytania powoli, stopniowo. Daj czas sobie i znajomemu.
Jeśli większość życia spędził jako kobieta, trudno mu będzie wyjaśnić wszystko
na jednym oddechu. Jeśli trzeba, róbcie przerwy – na herbatę, na siku, na
ciastko... Możecie obydwoje być akurat w kiepskim stanie psychicznym (egzaminy,
PMSy, śmierć chomika etc), więc wyjątkowo, jeśli ktoś się popłacze, to puść to
w niepamięć. ;)
Nie daj sobie wmusić mówienia do „nowego znajomego” w
rodzaju męskim, jeśli czujesz, że to jeszcze nie ta chwila. To może mu pomóc
nabrać pewności siebie, zacząć od nowa, ale nie może tego robić Twoim kosztem. To
jest całkowicie Twoja decyzja i ani on, ani jego znajomi nie mogą Cię
zmusić. Z drugiej strony, nie możesz też upierać się, żeby mówił w rodzaju
żeńskim. To działa w obie strony.
Przez pierwsze kilka miesięcy możesz nadal widzieć go jako
kobietę stylizującą się na faceta. Nic na to nie poradzisz, nieważne jak się
postarasz. Potrzeba czasu na przywyknięcie do tak dużej zmiany, a i on musi
nabrać wprawy w „maskowaniu się”. Nie podkreślaj jednak na każdym kroku, że i
tak wygląda jak baba. To czysta złośliwość. Prawie każdy trans przed leczeniem
to czuje, nawet jeśli jego wygląd jest nienaganny.
Nie próbuj też z czystej złośliwości „wkopywać” go, np. ostentacyjnie
podkreślając jakiej jest biologicznie płci wśród innych znajomych. To, że
towarzyszysz mu w trakcie przejścia z jednego etapu na następny, jest dowodem
na zaufanie i przyjaźń. Nawet w trakcie karczemnej awantury nie wykorzystuj ts
jako argumentu. Owszem, wygrasz kłótnię automatycznie. Ale możesz stracić
zaufanie znajomego na zawsze. Takich rzeczy się po prostu nie robi.
Jeśli chcesz, możesz poprosić go, żeby zabrał Cię na wizytę
do swojego lekarza prowadzącego. Możesz zadać mu pytania, na jakie znajomy
wstydzi się odpowiedzieć.
Na początek tyle, więcej do głowy mi nie przychodzi na temat
pierwszych reakcji na „dobrą nowinę”. Pamiętaj, że najważniejsze jest
udzielanie wsparcia. Nawet, jeśli jesteś przeciwko, możesz wspierać. Potwierdza
to mój wieloletni przyjaciel (jeden z niewielu, których mogę określić tym słowem), który uważa, że jako kobieta byłbym zdecydowanie
lepszy, ale mimo to pomaga mi, akceptuje i nigdy nie używa żeńskich form w
stosunku do mnie. Ja akceptuję jego pogląd, on mój i jest git. Ty też tak
możesz.