UWAGA! Wszelkie kopiowanie treści bloga bez mojej zgody będę uważał za kradzież. Wszystkie poniższe teksty (o ile nie napisano inaczej) są tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Cytując lub tworząc własny tekst na podstawie mojego, koniecznie zamieść źródło, tj.: http://transseksualizm.blogspot.com/

Czytasz starą część bloga, na której już nie pojawiają się aktualizacje. Żeby zobaczyć nowe posty, zajrzyj na nowy adres.

24 lutego 2013

Gdzie umieścić pakera/wypychacze

Dostałem dawno temu prośbę o takiego posta, w końcu jest. Zastanawiałem się, jak opisać sposób noszenia pakerów jeśli chodzi o samo miejsce (nie za nisko, nie za wysoko). Uznałem, że nic nie zastąpi zwyczajnych zdjęć, więc przygotujcie się na rewię prześwitujących gatek. Najlepiej jest się przyglądać facetom na ulicy/basenie/siłowni, manekinom lub zdjęciom w internecie. Przy czym pamiętajcie, że tak naprawdę nie ma to wielkiego znaczenia, zazwyczaj nikt nie patrzy wam na krocze.

Jeśli chodzi o konkretne wskazówki, to bazę penisa najlepiej jest mieścić w okolicach bazy łechtaczki lub odrobinę wyżej (baza penisa nad rowkiem warg sromowych). Wyobraźcie sobie, że wasza łechtaczka nie jest schowana i celuje na wprost, a paker jest jej przedłużeniem.

7 lutego 2013

Niezręczny apel.

Jak wiecie, wujek Grabieżca jest stworzeniem chorowitym. I zadłużonym. Ostatnio przeżył przygodę pt. "Chyba ma pan raka, ale w sumie to nie wiemy". Badania, skierowania, leki na zaś, leki poprawiające po lekach na zaś, kolejne wizyty, dziwne zabiegi... Miałem rozrywkę, że ho ho. Okazało się, że to jednak nie rak, choć nadal zostawiają sobie margines na błędzik. Mimo to syf nadal jest, od jakiegoś czasu zaczyna porządnie dokuczać i boleć. Wymaga jeszcze dwóch badań, których terminy są tak odległe, że prędzej się zapoznam z dobytkiem kulturalnym innej planety niż doczekam z cierpliwością. Pytałem jak sprawa wygląda prywatnie - mój portfel stanowczo wyprowadził mnie za rękę ze szpitala, żebym broń boże nie padł na zawał. No i ładnie, poczekam, co tam. Młody jestem.

ALE!

Grozi mi utrata ubezpieczenia, a co za tym idzie - refundacji leków, badań i wizyt. No i utrata zapisanych terminów oczywiście. Jeśli ktoś jest szczególnie zainteresowany, to mogę prywatnie przesłać listę: leków, które łykam, wstrzykuję i wcieram / schorzeń, które skolekcjonowałem / specjalistów, do których chadzam. Ew. ocenzurowane z PESELi i innych takich skierowania/wyniki. Jaki jest sens pisania powyższego? Ci, co trochę mnie znają, już pewnie wiedzą, reszta się pewnie domyśla. Wujek Grabieżca potrzebuje miłości finansowej w trybie nagłym. Przejrzałem już listę rzeczy, na których mogę oszczędzić, wziąłem tyłek w troki do zleceń, ale nadal mało, i to o kilka stówek.

Także, jeśli ktoś cierpi na nadmiar pieniędzy lub chce zyskać we mnie niewolniczą wdzięczność:
35 1050 1559 1000 0090 7368 4202
ING Bank Śląski
LW, Szczecin

Z góry dzięki.

6 lutego 2013

Instynkt tacierzyński

Często nie-transi pytają mnie, czy transseksualista może mieć dzieci? Popełniam ten post z myślą o nich.

Transseksualiści (k/m, facet urodzony jako kobieta) i transseksualistki (m/k, kobieta urodzona jako facet) mogą mieć dzieci tak długo, jak nie następują żadne zmiany w ich ciele. Czyli im dłużej biorą hormony, tym mniejsze szanse, a po operacjach (panhisterektomia - k/m, orchidektomia - m/k) nie ma szans już w ogóle.

Jak to się ma w praktyce? Jeśli Ania, urodzona jako zdrowa kobieta, stara się o dziecko z Piotrkiem, to mają szansę na dzidzię. Jeśli Ania stwierdzi, że bycie kobietą to jednak nie to, zdecyduje się być Antkiem i zacznie brać hormony, to po jakimś czasie zatrzyma się okres, zmienią się potrzeby seksualne i być może partnerzy (często transi albo odkrywają swoją seksualność, albo starają się być "prawdziwie, męsko hetero"). Załóżmy teraz, że po przejściu na zarośniętą stronę mocy zostanie gejem i  nadal będzie uprawiać seks "po bożemu" (czyli waginalny z facetami). Tu na dwoje babka wróżyła. Do zatrzymania okresu szanse są oczywiście większe niż po, ale nie dam głowy, jak to do końca wygląda. Prawdopodobnie taka ilość testosteronu i tak doprowadziłaby do poronienia, więc na jedno wychodzi. (Jeśli ktoś chce coś dodać albo poprawić, to zapraszam). W tym momencie może jeszcze odstawić hormony (pod okiem lekarza), poczekać aż okres wróci i próbować na nowo zajść w ciążę, choć gwarancji nie ma. Przykładem jest Thomas Beatie (link). Antek ciuła na chirurga i robi tzw. jedynkę, czyli mastektomię. Brak piersi w zasadzie w niczym mu nie przeszkadza w zajściu w ciążę, prawda? Jednak nadal ćpa testosteron, więc nikłe szanse. Ciuła dalej i robi panhisterektomię, czyli wycina wszystko, co ma żeńskiego pod maską. Szanse na urodzenie dzidzi przepadają na amen, matką nie zostanie nigdy. Ale może ojcem? W końcu uzbierał już na ostatnią operację, może się chwalić na basenie penisem i jądrami, cóż więcej jest potrzebne do spłodzenia dziecka? Nic z tego. Antek jest bezpłodny i taki pozostanie do czasu jakiegoś przełomu w medycynie (pomijając, że założyliśmy, że jest gejem...). Nie ma też wytrysku, nie produkuje spermy. Wzwód może mieć lub też nie, zależy od metody wykonania trójki. Nie zapłodni żadnej kobiety, ale może z nią stworzyć jednak szczęśliwą rodzinę dzięki adopcji, bankowi spermy lub in vitro. Nie jest w końcu ważne, kto dziecko zrobił, ważne, kto je kocha i uczy życia.

To jest oczywiście przykład, życie seksualne i rodzinne zależy ściśle od konkretnej osoby i jej preferencji.

Mieszkanie/pokój a stare dokumenty

Tak, tak, wujek Grabieżca znowu zaszył się w sobie tylko wiadomym miejscu i nie aktualizował bloga, ale taki już jego urok. Na przeprosiny mam już przygotowane kilka pomysłów na posty. Ogarnę się też niedługo z pocztą od was, bo zalega i dość skutecznie wywołuje wyrzuty sumienia. Jeśli ktoś po tygodniu nie dostanie odpowiedzi na zaległe wiadomości, to bardzo proszę, żeby się przypomniał. :)

----------

Jako że popełniłem już posty o pracy i szkole, nadszedł czas na posta o wynajmowaniu mieszkania/pokoju. Sposoby dla "wyglądających" i początkujących. I w tym momencie warto się zastanowić, do której kategorii tak naprawdę należymy. O ile przy wynajmowaniu mieszkania w pojedynkę nie ma aż takiego ciśnienia, to przy współlokatorstwie trzeba wziąć pod uwagę konieczność "wyglądania" non stop. Dzień, noc, prysznic, gotowanie, impreza, przenoszenie mebli - żyjesz jako facet, więc i jako facet musisz wyglądać, przynajmniej póki się nie zakolegujecie (później ma to już w sumie mniejsze znaczenie). Nie liczy się odczucie typu "w porównaniu z tym, co było, to jestem męski jak cholera" albo "w sumie to chyba ujdę". Liczy się reakcja otoczenia, niestety. Czy będziesz potrafił zorganizować kwestię np. listów poleconych, które przyjdą na babskie dane? Także warto to przemyśleć, jeśli masz czas.

Mieszkanie w pojedynkę.
Tutaj w zasadzie jest tylko sprawa dogadania się z właścicielem i tyle, bo przed samym sobą możesz wyglądać jak ci się żywnie podoba. Jeśli najmujesz na czarno - nikt nie musi wiedzieć, jak się naprawdę nazywasz, musisz tylko dopasować dane do wyglądu (Julka z łysą pałą i umięśnionymi barkami albo Grzesiek z makijażem i długimi włosami to niezbyt dobry wybór, istnieje nawet ryzyko, że odmówią wynajmu). W teorii najem i praca na czarno to najlepsze wyjście, kiedy wygląd już męski, a dane jeszcze żeńskie, no ale prawo prawem i oficjalnie nie polecam. Zawsze też można coś ogarnąć po znajomości. Jeśli właściciel wymaga umowy, to należy powstrzymać pokusę ściemy o tajemniczym zaginięciu dowodu i podania męskich danych. Umowa to umowa, dokument, w razie sporu (np. o kaucję czy zniszczenia w mieszkaniu) automatycznie tracisz wszystkie szanse na wygraną. Poza tym jest to chyba karalne. Jeśli nie możesz się poszczycić zbyt przekonującym wyglądem, sprawa jest prosta - najmuje kobieta z żeńskimi danymi na dowodzie i niezbyt subtelną urodą/stylem bycia. Właściciel nie musi wiedzieć, co ze sobą robisz na co dzień, niech ma. Kombinowanie zaczyna się, kiedy sprawnie żyjesz jako facet na co dzień, ale w papierach nadal bałagan. Jakie są opcje do wyboru?
- próbujesz stać się w miarę kobiecy i z zaciśniętymi zębami podpisujesz umowę jako kobieta,
- tłumaczysz sprawę (jestem ts i ot, stąd różnica, wbrew pozorom rzadko jest z tym problem),
- prosisz kogoś, żeby podpisał za ciebie (jako on, oczywiście; w umowie powinno być wtedy zaznaczone, że w mieszkaniu może mieszkać ktoś poza najmującym, czyli ty),
- ktoś z rodziny najmuje za ciebie (w umowie jest wtedy zapisane, że również członkowie rodziny mogą się wprowadzić),
- próbujesz doprowadzić do sytuacji, kiedy właściciel wypełnia umowę swoimi danymi, a ty uzupełniasz w domu swoją część i chowasz do szafy (rzadko kiedy się udaje).

Współlokatorstwo.
W tym przypadku masz ciągły kontakt z grupą ludzi, założę w tym momencie, że obcych. Także trzeba się mieć na baczności. Są dwa rodzaje współlokatorstwa, które spróbuję ogarnąć - wspólne mieszkanie lub wspólny pokój. Jeśli jest to dzielenie mieszkania, czyli masz swój osobny pokój, sprawa jest prostsza. Nie musisz się pilnować całą dobę, możesz spać nawet nago i nikt nie wnika, co masz w szafkach, więc możesz w nich upychać nawet majtki z falbankami albo gumowe penisy. Jeśli wstawisz lustro, to masz też własny kąt do płaszczenia się - odpada podejrzanie częste jak na faceta okupowanie łazienki. Jeśli natomiast dzielisz pokój, to przed wprowadzeniem się sprawdź, czy szafy nie są wspólne. Spójrz na pomieszczenie pod kątem przemycania spłaszczaków, tamponów, niewygodnych gości. Jeśli chcesz nająć jako kobieta i w trakcie zrobić coming-out, spróbuj dowiedzieć się jak najwięcej o przyszłym współlokatorze - oczywiście nie jesteś hiszpańską inkwizycją, zrób to jakoś subtelnie. Obojętnie czy dzielisz mieszkanie czy pokój, musisz mieć pewność, że dasz sobie radę z różnymi niezręcznymi sytuacjami (jak np. wspomniane listy polecone albo telefony od niewtajemniczonej rodziny), "wyglądaniem" (noszenie spłaszczaków non stop lub triki na ukrywanie klaty w inny sposób) i całą resztą, która wychodzi w trakcie. Jak legalnie nająć miejsce w pokoju?
- podpisujesz umowę wyłącznie z właścicielem i prosisz, żeby nie dzielił się danymi z dowodu z resztą najmujących (to samo, jeśli podpisujesz umowę z którymś z obecnych już lokatorów),
- wprowadzasz się razem z wtajemniczoną osobą, która bierze umowę na siebie (wynajmuje cały pokój/mieszkanie ze zgodą na zamieszkanie z kimś lub podnajęcie),
- tłumaczysz sprawę ts i zyskujesz odrobinę więcej swobody,
- wynajmujesz jako kobieta i albo stopniowo tłumaczysz, albo zaciskasz zęby,
- wynajmujesz jako kobieta z kimś, kto przyjeżdża tylko na weekendy, np. studentem zaocznym (cały tydzień możesz robić, co ci się podoba).

Wbrew pozorom mieszkanie z kimś jest łatwe, nawet kiedy trochę kulejecie w technikach spłaszczania itd. Ludzie nie patrzą na was pod kątem płci, dla osób spoza tematu jest to raczej mało istotna sprawa (bo płeć to płeć i koniec, wszyscy wokół mnie są z założenia normalni). To też dobra okazja do przećwiczenia relacji z całym otoczeniem w trakcie przemiany.