Tak, tak, wujek Grabieżca znowu zaszył się w sobie tylko wiadomym miejscu i nie aktualizował bloga, ale taki już jego urok. Na przeprosiny mam już przygotowane kilka pomysłów na posty. Ogarnę się też niedługo z pocztą od was, bo zalega i dość skutecznie wywołuje wyrzuty sumienia. Jeśli ktoś po tygodniu nie dostanie odpowiedzi na zaległe wiadomości, to bardzo proszę, żeby się przypomniał. :)
----------
Jako że popełniłem już posty o pracy i szkole, nadszedł czas na posta o wynajmowaniu mieszkania/pokoju. Sposoby dla "wyglądających" i początkujących. I w tym momencie warto się zastanowić, do której kategorii tak naprawdę należymy. O ile przy wynajmowaniu mieszkania w pojedynkę nie ma aż takiego ciśnienia, to przy współlokatorstwie trzeba wziąć pod uwagę konieczność "wyglądania" non stop. Dzień, noc, prysznic, gotowanie, impreza, przenoszenie mebli - żyjesz jako facet, więc i jako facet musisz wyglądać, przynajmniej póki się nie zakolegujecie (później ma to już w sumie mniejsze znaczenie). Nie liczy się odczucie typu "w porównaniu z tym, co było, to jestem męski jak cholera" albo "w sumie to chyba ujdę". Liczy się reakcja otoczenia, niestety. Czy będziesz potrafił zorganizować kwestię np. listów poleconych, które przyjdą na babskie dane? Także warto to przemyśleć, jeśli masz czas.
Mieszkanie w pojedynkę.
Tutaj w zasadzie jest tylko sprawa dogadania się z właścicielem i tyle, bo przed samym sobą możesz wyglądać jak ci się żywnie podoba. Jeśli najmujesz na czarno - nikt nie musi wiedzieć, jak się naprawdę nazywasz, musisz tylko dopasować dane do wyglądu (Julka z łysą pałą i umięśnionymi barkami albo Grzesiek z makijażem i długimi włosami to niezbyt dobry wybór, istnieje nawet ryzyko, że odmówią wynajmu). W teorii najem i praca na czarno to najlepsze wyjście, kiedy wygląd już męski, a dane jeszcze żeńskie, no ale prawo prawem i oficjalnie nie polecam. Zawsze też można coś ogarnąć po znajomości. Jeśli właściciel wymaga umowy, to należy powstrzymać pokusę ściemy o tajemniczym zaginięciu dowodu i podania męskich danych. Umowa to umowa, dokument, w razie sporu (np. o kaucję czy zniszczenia w mieszkaniu) automatycznie tracisz wszystkie szanse na wygraną. Poza tym jest to chyba karalne. Jeśli nie możesz się poszczycić zbyt przekonującym wyglądem, sprawa jest prosta - najmuje kobieta z żeńskimi danymi na dowodzie i niezbyt subtelną urodą/stylem bycia. Właściciel nie musi wiedzieć, co ze sobą robisz na co dzień, niech ma. Kombinowanie zaczyna się, kiedy sprawnie żyjesz jako facet na co dzień, ale w papierach nadal bałagan. Jakie są opcje do wyboru?
- próbujesz stać się w miarę kobiecy i z zaciśniętymi zębami podpisujesz umowę jako kobieta,
- tłumaczysz sprawę (jestem ts i ot, stąd różnica, wbrew pozorom rzadko jest z tym problem),
- prosisz kogoś, żeby podpisał za ciebie (jako on, oczywiście; w umowie powinno być wtedy zaznaczone, że w mieszkaniu może mieszkać ktoś poza najmującym, czyli ty),
- ktoś z rodziny najmuje za ciebie (w umowie jest wtedy zapisane, że również członkowie rodziny mogą się wprowadzić),
- próbujesz doprowadzić do sytuacji, kiedy właściciel wypełnia umowę swoimi danymi, a ty uzupełniasz w domu swoją część i chowasz do szafy (rzadko kiedy się udaje).
Współlokatorstwo.
W tym przypadku masz ciągły kontakt z grupą ludzi, założę w tym momencie, że obcych. Także trzeba się mieć na baczności. Są dwa rodzaje współlokatorstwa, które spróbuję ogarnąć - wspólne mieszkanie lub wspólny pokój. Jeśli jest to dzielenie mieszkania, czyli masz swój osobny pokój, sprawa jest prostsza. Nie musisz się pilnować całą dobę, możesz spać nawet nago i nikt nie wnika, co masz w szafkach, więc możesz w nich upychać nawet majtki z falbankami albo gumowe penisy. Jeśli wstawisz lustro, to masz też własny kąt do płaszczenia się - odpada podejrzanie częste jak na faceta okupowanie łazienki. Jeśli natomiast dzielisz pokój, to przed wprowadzeniem się sprawdź, czy szafy nie są wspólne. Spójrz na pomieszczenie pod kątem przemycania spłaszczaków, tamponów, niewygodnych gości. Jeśli chcesz nająć jako kobieta i w trakcie zrobić coming-out, spróbuj dowiedzieć się jak najwięcej o przyszłym współlokatorze - oczywiście nie jesteś hiszpańską inkwizycją, zrób to jakoś subtelnie. Obojętnie czy dzielisz mieszkanie czy pokój, musisz mieć pewność, że dasz sobie radę z różnymi niezręcznymi sytuacjami (jak np. wspomniane listy polecone albo telefony od niewtajemniczonej rodziny), "wyglądaniem" (noszenie spłaszczaków non stop lub triki na ukrywanie klaty w inny sposób) i całą resztą, która wychodzi w trakcie. Jak legalnie nająć miejsce w pokoju?
- podpisujesz umowę wyłącznie z właścicielem i prosisz, żeby nie dzielił się danymi z dowodu z resztą najmujących (to samo, jeśli podpisujesz umowę z którymś z obecnych już lokatorów),
- wprowadzasz się razem z wtajemniczoną osobą, która bierze umowę na siebie (wynajmuje cały pokój/mieszkanie ze zgodą na zamieszkanie z kimś lub podnajęcie),
- tłumaczysz sprawę ts i zyskujesz odrobinę więcej swobody,
- wynajmujesz jako kobieta i albo stopniowo tłumaczysz, albo zaciskasz zęby,
- wynajmujesz jako kobieta z kimś, kto przyjeżdża tylko na weekendy, np. studentem zaocznym (cały tydzień możesz robić, co ci się podoba).
Wbrew pozorom mieszkanie z kimś jest łatwe, nawet kiedy trochę kulejecie w technikach spłaszczania itd. Ludzie nie patrzą na was pod kątem płci, dla osób spoza tematu jest to raczej mało istotna sprawa (bo płeć to płeć i koniec, wszyscy wokół mnie są z założenia normalni). To też dobra okazja do przećwiczenia relacji z całym otoczeniem w trakcie przemiany.