3 lutego 2018

Bezpieczny seks (część II)

W zeszłym tygodniu pisałem o dostępnych metodach zapobiegania chorobom, infekcjom i ciąży. Dzisiaj przejdziemy do praktycznych zastosowań w życiu seksualnym transów. W sekcji zabezpieczeń przed chorobami wenerycznymi mówię głównie o sytuacjach, w których uprawiasz seks z osobą, z którą nie łączy cię trwały, pewny, monogamiczny związek. W zadeklarowanych związkach i stałych, monogamicznych "układach" (tzw. fuckfriends) warto jest wykonać badanie na choroby przenoszone drogą płciową, żeby móc zacząć życie seksualne z czystą kartą i nie bać się ewentualnych konsekwencji rezygnacji z zabezpieczeń. Nie bój się poprosić partnera/kę o badanie. Kiedy podchodzisz do testów razem z nim/nią, zazwyczaj nie ma problemów. Sam tak robię i uważam, że warto. Weź pod uwagę, że planujesz w przyszłości przejść leczenie hormonalne i operacyjne - część z chorób jest nieuleczalna i może utrudnić zmianę płci.


Zacznijmy od tego, co kojarzy się większości ludzi, kiedy myślą o seksie transów k/m: sztucznych penisów. Stosowanie pakerów nie sprawia, że choroby przenoszone drogą płciową przestają cię dotyczyć. Choć klasyczna proteza zabezpiecza cię przed złapaniem czegoś nieprzyjemnego, ciąży na tobie odpowiedzialność za osoby po drugiej stronie penisa. Tak jak genetyczny facet, tak i ty możesz stać się nosicielem wirusów, bakterii i grzybów, jeśli nie zadbasz o prawidłową pielęgnację swoich zabawek. Nieczyszczone lub źle czyszczone pakery to niestety nie wszystko. Niektóre tworzywa, z których wykonuje się protezy (zazwyczaj te tańsze) są porowate, co sprawia, że przy dłuższym stosowaniu nie ma możliwości idealnego doczyszczenia. Podstawową zasadą korzystania z porowatych straponów (np. żelowych) jest przeznaczenie ich do tylko do seksu waginalnego lub seksu analnego. Używanie jednej zabawki do obu celów może doprowadzić do infekcji intymnych i układu moczowego, zwłaszcza kiedy nie stosuje się specjalistycznych środków do dezynfekcji. Jest jednak sposób, dzięki któremu możesz używać jednego penisa do każdej stymulacji oraz nie musisz się bać o przenoszenie drobnoustrojów - prezerwatywy. Założenie gumki na pakera wystarcza, żeby rozwiązać powyższe problemy. Oczywiście nawet używając kondomów należy myć zabawki po seksie. Nie musisz jednak robić tego między kolejnymi stosunkami, wystarczy zmienić prezerwatywę. Polecam post o pielęgnacji pakerów, zwłaszcza akapit o czyszczeniu.

Są sytuacje, w których sztuczny członek nie ochroni cię przed potencjalnym zagrożeniem. Dotyczy to zwłaszcza podwójnych straponów (dopochwowych lub sięgających do sromu) oraz seksu podczas okresu. Najbardziej narażony jesteś w pozycjach, w których lubrykant i wydzieliny partnera/ki spływają w twoją stronę, np. kiedy leżysz na plecach, a druga osoba cię ujeżdża. W tych scenariuszach powinieneś zachować szczególną ostrożność, zwłaszcza kiedy nie jesteś pewny, czy osoba, z którą uprawiasz seks, jest zdrowa. Jeśli partner(ka) ma okres, może zastosować np. tampony-gąbki, które zapobiegną lub znacznie ograniczą krwawienie, jednocześnie umożliwiając penetrację (więcej informacji w poście o środkach higienicznych). Możesz zajrzeć do posta o seksie w czasie okresu, żeby dowiedzieć się, jak sobie z nim poradzić. Pamiętaj: w przypadku niektórych chorób nawet niewielka ilość wydzielin oraz jeszcze mniejsza ilość krwi wystarcza do przekazania drobnoustrojów. Oczywiście nie oznacza to, że jeśli kropla śluzu czy krwi wyląduje na twoim udzie, to powinieneś panikować i jechać na pogotowie. Trzeba mieć jednak świadomość, że kontakt twoich błon śluzowych lub uszkodzonej skóry z wydzielinami partnera/ki może mieć poważne skutki i należy zrobić wszystko, żeby seks był zarówno przyjemny, jak i bezpieczny.

Prezerwatywy przydają się nie tylko w klasyczny sposób. Doskonale sprawdzają się także przy gadżetach erotycznych. Dobrą zasadą jest stosowanie gumek, jeśli z danej zabawki ma korzystać więcej niż jedna osoba. Tak jak pakery, zabawki mogą przenosić drobnoustroje między partnerami. Jeśli używasz gadżetu do stymulacji analnej, koniecznie musisz go dokładnie wyczyścić nim choćby zbliżysz się do waginy lub penisa. Stosowanie prezerwatyw ułatwia zadanie, ponieważ wystarczy szybka podmiana kondomów i można bawić się dalej. Jeśli gadżet ma kształt, który uniemożliwia założenie klasycznej prezerwatywy, warto przemyśleć użycie tzw. kondomu dla kobiet lub jednorazowej rękawiczki bez pudru.

Jak mogłeś zauważyć w pierwszej części tego posta, istnieją zabezpieczenia także do palcówek oraz seksu oralnego. Seks oralny jest zazwyczaj traktowany jako seks idealnie bezpieczny, bez groźby zarażenia czy ciąży. O ile o ciążę raczej trudno, o tyle zarażenie/zakażenie jest jak najbardziej możliwe. Tak jak w genitaliach, w ustach występuje błona śluzowa, która nie stanowi większej bariery dla choroby. Na dziąsłach, języku i policzkach można znaleźć niewyczuwalne, maluteńkie ranki (np. od mycia zębów, jedzenia czegoś twardego, picia zbyt gorących napojów, przypadkowego ugryzienia się), które wręcz zapraszają drobnoustroje. Choć niektórzy mają problem z zaakceptowaniem tego faktu (często mężczyźni, kiedy prosi się ich o nałożenie prezerwatywy do "lodzika"), nie powinieneś czuć wstydu czy oporów. To twoje zdrowie i pół godziny czyjejś przyjemności nie powinno być od niego ważniejsze. Jako że w tym wypadku dbanie o antykoncepcję nie jest istotne, można bez oporów używać bardzo cienkich prezerwatyw oraz zastosować żel nie tylko od zewnątrz, ale i w środku gumki (trzeba wtedy pilnować, żeby nie zjechała z penisa, np. trzymając ją u podstawy). W przypadku waginy i odbytu wystarczy nałożyć żel na partnera/kę i przyłożyć nakładkę oralną. Bariery oralne pomagają także w przypadku zarośniętych miejsc intymnych, ułatwiając przesuwanie językiem po całym obszarze.

Rękawiczki i kondomy na palce mają raczej znaczenie higieniczne dla twoich partnerów, np. po pieszczotach odbytu możesz ściągnąć rękawiczkę i dotykać piersi czystą ręką. Mało kto pamięta zresztą o zwykłym myciu rąk przed seksem, choć jest to w zasadzie ważniejsze niż podmycie miejsc intymnych. Twoje dłonie dotykają innych ludzi, toalet, rurek w autobusach, pieniędzy, jedzenia, butów, psa... A potem to wszystko pakujesz w błony śluzowe partnera/ki. Złapanie jakiegoś choróbska jest możliwe, jeśli skóra twoich dłoni jest uszkodzona, a najczęściej każdy z nas ma jakieś malutkie zacięcia, ranki po obgryzaniu skórek czy zadrapania. Jest to najmniej prawdopodobna droga złapania wenery ze wszystkich wymienionych (ale nie w 100%  bezpieczna). Bardziej prawdopodobne jest przeniesienie jakiegoś syfu za pomocą rąk do błon śluzowych (np. przez potarcie oka, otarcie ust, pieszczenie się). Rękawiczki stają się natomiast obowiązkowe podczas ostrych zabaw sado-maso, zwłaszcza cut/needle/knife play, niezależnie od statusu związku (nawet z monogamicznym, stałym partnerem/ką). Ogranicza to ryzyko infekcji ran u osoby "torturowanej".

Jeśli chodzi o ciążę, to jedynym pewnym sposobem na jej uniknięcie jest abstynencja seksualna albo wycięcie macicy lub jajników. Cała reszta zabezpieczeń ma margines przypadków, kiedy może dojść do zapłodnienia. Jeśli jesteś na hormonach i od czasu twojego ostatniego okresu minęły dwa lata, to ryzyko ciąży jest znikome - żaden lekarz nie da ci jednak 100% gwarancji. Osoby, które biorą hormony krócej niż rok, zmieniają dawkę lub formę leku albo biorą testosteron w kratkę (zapominają o kolejnych dawkach lub podają je później niż wskazuje plan leczenia) powinny zachowywać się tak, jakby ryzyko ciąży dotyczyło ich w takim samym stopniu jak kobiety. Oczywiście ryzyko jest mniejsze, niemniej jednak nie na tyle niskie, żeby móc zrezygnować z porządnej antykoncepcji. Do roku terapii może jeszcze pojawić się okres, nawet jeśli wcześniej się zatrzymał, stąd taka ostrożność. Po roku każdy kolejny miesiąc daje dodatkową pewność, a dwa lata wydają mi się bezpieczną granicą (zwykle dawka hormonów jest już dobrze dobrana i miała czas zadziałać). Także na początku polecam prezerwatywy, które mają największą skuteczność z mechanicznych barier. Jeśli uprawiasz seks z kimś, kto wytwarza spermę i zaczął terapię estrogenową, nie możecie założyć, że jej/jego sperma jest bezużyteczna lub że jeśli nie jest w stanie mieć wytrysku, to nic wam nie grozi (preejakulat zawiera plemniki). Nie wiem, jak w tym przypadku wygląda bezpieczna granica czasowa, po której można założyć, że dana osoba nie może zapłodnić (i czy w ogóle taka granica istnieje). Myślę, że dobrym wyjściem byłoby wykonanie badań płodności (oddanie spermy do badania).

Popularnym środkiem zapobiegania ciąży jest antykoncepcja hormonalna. Może się wydawać, że pakowanie w siebie żeńskich hormonów to słaba opcja, ale zachęcam do jej przemyślenia. Jak pisałem w pierwszej części, jednofazowa antykoncepcja hormonalna pozwala na "wyłączenie" okresu u osób przed diagnostyką (koniecznie zbadaj wcześniej poziom hormonów płciowych) lub nie chcących/nie mogących brać testosteronu. To duża zaleta. Antykoncepcja hormonalna pozwala na uniezależnienie się od humorów partnera/ki, którzy uważają stosowanie prezerwatyw za absurdalne (np. w stałym, gejowskim związku). Bardzo ważne jest stosowanie niewidocznej antykoncepcji, kiedy decydujesz się na seks bez zabezpieczeń jako genetyczny mężczyzna. Seks analny wbrew pozorom nie jest wolny od ryzyka ciąży, ponieważ w chaosie chwili nie zawsze wszystko trafia tam, gdzie powinno. Jeśli więc chcesz odegrać rolę pasywną w seksie z penisoposiadaczem, powinieneś o siebie zadbać także pod tym kątem. O ile istnieją sposoby na oszukanie partnera/ki co do swojej genetycznej płci (np. przez protezy na zamówienie, które zasłaniają także genitalia, odpowiednią bieliznę), o tyle ciężko będzie zmusić go/ją do użycia prezerwatywy, jeśli oboje jesteście zdrowi. Antykoncepcja hormonalna ma także tę zaletę, że nie trzeba o niej myśleć zaraz przed lub w trakcie seksu. Nie będzie zatem sytuacji, w której sfrustrowany facet z erekcją upchniętą za paskiem szuka najbliższej stacji benzynowej.

Przyjacielem transów na hormonach (pamiętajmy o bezpiecznych granicach czasowych!) powinien stać się środek plemnikobójczy. Żele, pianki, tabletki dopochwowe, globulki, kremy, spreje... Form jest naprawdę wiele, każdy znajdzie coś dla siebie. Można kupić także prezerwatywy zawierające spermicydy, ale w przypadku zwykłych środków plemnikobójczych możliwy jest seks bez mechanicznych barier. Oczywiście nie zabezpieczają przed chorobami, dlatego powinieneś ograniczyć ich użycie tylko do seksu ze zdrowymi osobami lub stałym partnerem/ką. Umieszczanie takiego środka może stać się częścią gry wstępnej (jeśli ktoś lubi medyczne przebieranki, to będzie zachwycony), a czas potrzebny do zadziałania bez problemu zapełnicie innymi pieszczotami. Można przykładowo zaaplikować żel, przez jakiś czas penetrować partnera/kę straponem, a następnie zamienić się rolami bez obaw o ciążę. Zazwyczaj tego typu środki są paskudne w smaku (nie wiem jak z bezpieczeństwem spożycia), seks oralny należy zatem zaplanować przed aplikacją.

Zabezpieczenia domaciczne i kapturki mają zalety podobne do antykoncepcji hormonalnej, ale nie wiążą się przy tym z pakowaniem w siebie żeńskich hormonów. Minusem niestety jest skuteczność, która zajmuje drugie miejsce (za prezerwatywami i przed środkami plemnikobójczymi). Spiralę domaciczną mogą rozważyć transi na hormonach oraz osoby uprawiające seks z penisoposiadaczem na estrogenach. Kapturki i błony stosuje się razem ze środkiem plemnikobójczym, więc skuteczność jest wyższa niż w przypadku spirali. Nie można ich wyciągać przez kilka godzin po seksie, więc odpada kwestia wygibasów w łazience i przemycania dziwnych sprzętów do plecaka, ale przed kolejnym stosunkiem należy użyć dodatkowej porcji środka plemnikobójczego, co może wzbudzić zainteresowanie partnera/ki.

Pamiętaj, że w przypadku przygodnego seksu lub niemonogamicznych układów musisz wziąć pod uwagę nie tylko siebie i partnera/kę, ale także inne osoby, z którymi partner(ka) współżyje. Możesz mieć pełne zaufanie do danej osoby, ale ona z kolei może spotykać się z kimś, kto zataił informację o byciu nosicielem. W ten sposób choroba ma do ciebie dojście, mimo że starasz się dobrze dobrać partnerów. Systemem, którego polecam, jest stosowanie zabezpieczeń z każdym na początku seksualnych przygód (nawet w stałym związku), a później ewentualną rezygnację, kiedy będziecie pewni siebie nawzajem i zadbacie o badania. W ten sposób możesz się też uchronić przed "kolekcjonarami transów", którzy udają zainteresowanie charakterem, osobą, a tak naprawdę chodzi im wyłącznie o przespanie się z kimś trans* - stosując zabezpieczenia od początku znajomości z kimś takim, odcinasz się od jego seksualnej przeszłości i osób, które zaliczył "dla sportu".

Poza zdrowiem i ciążą jest jeszcze jedna kwestia, którą należy omówić w kontekście bezpiecznego seksu. Jest to wyraźna i jednoznaczna zgoda wszystkich osób, które mają brać w nim udział. Jeśli kiedykolwiek będziesz mieć wątpliwość, czy ktoś chce iść z tobą do łóżka albo nie wiesz, czy chce, żebyś robił jakąś określoną rzecz w trakcie seksu - zapytaj. Nie ma w tym nic zawstydzającego czy psującego klimat. Pamiętaj, że jeśli druga osoba jest wyraźnie pijana (lub pod wpływem narkotyków, leków), może mieć problem z oceną sytuacji i jest skłonna zgodzić się na rzeczy, które tak naprawdę jej przeszkadzają lub są nie do zaakceptowania. Jako trans możesz znaleźć się w sytuacji, kiedy druga osoba wbrew sobie pozwala ci na np. używanie protezy, seks w ubraniu, stymulację oralną twojej waginy, choć tak naprawdę ją to odrzuca. Robi to, ponieważ nie chce, żebyś poczuł się dyskryminowany lub żebyś stracił pewność siebie. Twoim zadaniem jest wyczuć, czy istnieje jakakolwiek przesłanka mówiąca o niechęci drugiej strony - i zapytanie o to w jasny, niewywierający presji sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ze względu na zamknięcie bloga komentarze dostępne wyłącznie dla autora i moderatorów.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.