Krótki post pisany na podstawie zaobserwowanych zmian zarówno u mnie, jak i u trans-znajomych. Jest możliwe, że ktoś zareaguje na hormony w zupełnie inny sposób lub nie zareaguje wcale i nadal będzie w porządku. Nie ma pod tym względem sztywnych wytycznych.
Ponoć mówi się, że testosteron jest hormonem inteligencji. Ja bym powiedział, że testosteron jest hormonem stabilizacji. Główną różnicą między "przed-szotowym" sobą (dalej preHT) a tym w trakcie leczenia (dalej postHT), to zdecydowanie mniejsza huśtawka emocjonalna, zdolność do powstrzymania od gwałtownych reakcji, logiczne podejście do problemu... Można mieć wrażenie, że tst wręcz stara się podkreślać wszystkie stereotypowe różnice między facetem a kobietą.
PreHT reaguje zazwyczaj jak kobieta, nawet jeśli wyłącznie wewnątrz. Oczywiście, są też transi wybitnie męscy, u których hormony już mają niewiele do zmiany, jednak u większości zachodzi widoczna zmiana. Wielogodzinne rozmyślania, przesadne analizowanie, doszukiwanie się we wszystkim drugiego dna - to słabnie, a czasem nawet znika. PostHT jest też wolny od mimowolnej płaczliwości, skłonności do wyolbrzymiania i innych PMSowych "przyjemności". Zamiast szukać pocieszenia czy zapewnień, woli rozważyć różne wyjścia i rozgryźć problem. Staje się bardziej zdystansowany, stanowczy, konkretny, odporniejszy na manipulację (zwłaszcza emocjonalną). Niestety zaczyna często nabierać lekceważącego podejścia do różnych spraw, zwłaszcza problemów, którym nie może zaradzić od ręki (zauważyłem, że często odnosi się do to kłopotów ze zdrowiem lub wśród przyjaciół/rodziny). Na początku terapii może też bywać agresywny lub zły z powodu pierdoły. Będzie też prawdopodobnie męczył się z niedorzeczną chcicą na seks, co też może powodować złość lub frustrację. Na dłuższą metę u każdego transa zachodzi widoczna i wyraźna zmiana w charakterze. Zazwyczaj sam trans tego nie czuje, dlatego warto zwracać uwagę na komentarze otoczenia. Jak to stwierdziła moja znajoma: "Straszne, że człowiek, którego znasz, to tylko mieszanka chemii".
Oczywiście wszystkie te zmiany zachodzą powoli, stopniowo. Przy dobrej obserwacji samego siebie będziesz w stanie nad nimi (mniej-więcej) zapanować. Nie ma sytuacji, w której robisz szota, a następnego ranka budzisz się jako brodaty skurwysyn. ;) U każdego mają inne nasilenie - jedni zmieniają się drastycznie, u innych to tylko przypudrowanie... Niemożliwe jest przewidzieć, jak zmieni się dana osoba. Wyjdzie w praniu, ot i tyle.
Oczywiście wszystkie te zmiany zachodzą powoli, stopniowo. Przy dobrej obserwacji samego siebie będziesz w stanie nad nimi (mniej-więcej) zapanować. Nie ma sytuacji, w której robisz szota, a następnego ranka budzisz się jako brodaty skurwysyn. ;) U każdego mają inne nasilenie - jedni zmieniają się drastycznie, u innych to tylko przypudrowanie... Niemożliwe jest przewidzieć, jak zmieni się dana osoba. Wyjdzie w praniu, ot i tyle.
Co ciekawe, zgodzę się z tymi wszystkimi zmianami, oprócz wzrostu libido - nic takiego nie zauważyłem, co aż mnie zdziwiło, bo spodziewałem się dzikiej fali chcicy XD
OdpowiedzUsuńJak ja pre-T nam chcicę jak nienormalny a co dopiero kiedy dostanę Tst :D
OdpowiedzUsuń