UWAGA! Wszelkie kopiowanie treści bloga bez mojej zgody będę uważał za kradzież. Wszystkie poniższe teksty (o ile nie napisano inaczej) są tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Cytując lub tworząc własny tekst na podstawie mojego, koniecznie zamieść źródło, tj.: http://transseksualizm.blogspot.com/

Czytasz starą część bloga, na której już nie pojawiają się aktualizacje. Żeby zobaczyć nowe posty, zajrzyj na nowy adres.

2 października 2016

Zapięcia w spłaszczakach (binderach)

Występuje kilka sposobów mocowania spłaszczaka: rzep, haftki, zamek, guziki, napy, wiązania. Najpopularniejsze zdecydowanie są wkładane przez głowę (bez zapięcia), rzepowe oraz zapinane (w przypadku najtańszych - haftki). Przed nami krótki przegląd plusów i minusów poszczególnych zapięć.


Bindery zakładane przez głowę (pullover) z pewnością są najwygodniejsze. Żadnego miotania się z dwiema stronami spłaszczaka, skóry włażącej między zapięcia... Jednak dla transów z szerokimi barkami bywają kłopotliwe do założenia, a jeśli materiał jest mało rozciągliwy, to mogą w ogóle nie przeleźć poniżej ramion. Znam osoby, które utknęły w takim spłaszczaku i potrzebowały pomocy, żeby się wyplątać. ;) Z czasem materiał się rozciąga, a nie ma możliwości regulacji zapięciem; przy czym rozciąga się dość szybko, ponieważ rozpychamy go ramionami przy nakładaniu. Świetnie się sprawdzają u transów z małymi piersiami lub aktywnych fizycznie. Nawet początkujący trans poradzi sobie z uszyciem pasa spłaszczającego, wkładanego przez głowę.
Plusy: duża wygoda, prostota użycia, łatwość w szyciu, jednolite napięcie materiału, dyskrecja.
Minusy: brak regulacji rozmiaru, ściągnięcie pod ubraniem jest utrudnione.

Zapięcia na rzep znane są w zagranicznym internecie jako velcro. Dają największą swobodę w regulacji rozmiaru, są zatem świetne dla dorastających transów lub tych, których piersi mocno wahają się w wielkości w trakcie cyklu. Zdejmowaniu towarzyszy charakterystyczny dźwięk rozrywanego rzepa, nawet przy tzw. cichych rzepach. Po jakimś czasie noszenia pojawia się konieczność wymiany części czepliwej (haczyków). W kupnych spłaszczakach zapięcie zazwyczaj znajduje się z boku, co czasem daje nierówne napięcie materiału na klatce piersiowej. W przypadku dużych piersi może być wymagane użycie dużej siły lub pomoc drugiej osoby.
Plusy: swobodna regulacja rozmiaru, szybkie zapięcie.
Minusy: niedyskretny dźwięk, konieczność szczotkowania rzepa, podrażnienia skóry przy dużej powierzchni zapięcia.
 
Zapięcia na haftki (hooks) są najpopularniejsze w tańszych kupnych binderach, zwłaszcza chińskich. Bywają trudne do zapięcia przy dużych rozmiarach lub jeśli ktoś nie jest zbytnio sprawny manualnie. Mogą się odciskać na skórze, uwierać albo rdzewieć. Utrzymują stałe napięcie materiału, często stosuje się kilkustopniową regulację rozmiaru (dwa-trzy rzędy pętelek, jak w stanikach).
Plusy: częściowa regulacja rozmiaru, dyskrecja (jeśli jest z boku), jednolite napięcie materiału.
Minusy: wymaga zdolności manualnych przy zakładaniu, odgina się przy źle dobranym rozmiarze, możliwość przypadkowego otwarcia.

Zamek błyskawiczny (zipper) występuje najczęściej w sportowych typach spłaszczaka oraz w samoróbkach wykonanych przez bardziej doświadczonych transów. Nie ma w nim możliwości regulacji rozmiaru (no, chyba że w skomplikowanym wszywaniu kilku zamków na raz, na wzór haftkowych, ale to byłoby niewygodne). Łatwo się ściąga i zakłada, a jeśli użyje się dobrego, solidnego zamka z dużymi ząbkami, to rzadko się psuje. Zdarza się, że zamek wygina się na długości, zwłaszcza, jeśli jest krzywo wszyty, co daje widoczne wybrzuszenia. W kupnych wersjach zapięcie najczęściej znajduje się z przodu, więc jeśli nie użyto dyskretnego zamka (krytego), może być widoczny spod koszulki - a wyczuwalny zawsze. Przy dużym rozmiarze i mało rozciągliwym materiale bywa trudny do zapięcia.
Plusy: łatwość zapięcia, bezproblemowa wymiana w dowolnym punkcie krawieckim, odporność na przypadkowe otwieranie.
Minusy: brak regulacji rozmiaru, ewentualne wyginanie się, widoczny w przypadku niekrytych zamków z przodu.

Pozostałe zapięcia są zazwyczaj stosowane wyłącznie w samoróbkach. Na pierwszy ogień pójdą guziki. Jest to dość kiepskie zapięcie, nie gwarantujące jednolitego napięcia materiału (tworzą się "wałki  z cycków") - chyba że ktoś wszyje ich wiele, ale wtedy tworzy się sztywna warstwa. Należy codziennie kontrolować stan nitek, inaczej guziki odpadną w najmniej odpowiednim momencie. Można jednak wszyć ich wiele (lub przeszywać) i mieć duże pole do popisu względem regulacji. Kształt i wielkość również dobiera się wedle swojego widzimisię, więc dopasowanie do codziennej garderoby nie powinno być trudne.
Plusy: dyskrecja, łatwość w szyciu, dostępne w byle markecie, łatwość modyfikacji.
Minusy: brak jednolitego napięcia materiału, raczej zawodne przy dużych rozmiarach.
Napy to zapięcie, które raczej nie ma zastosowania w spłaszczakach. Można poeksperymentować przy małym rozmiarze piersi, ale przy średnich i większych będą się zwyczajnie rozpinać. Nie próbowałem nigdy ich wykorzystać, ale obstawiam, że nie gwarantują w pełni jednolitego napięcia materiału.
Plusy: dostępne w byle markecie, dyskrecja (są płaskie).
Minusy: rozpinają się przy solidniejszym naciągnięciu materiału, umiarkowanie trudne w zamontowaniu.

O ostatnim sposobie trzeba napisać trochę więcej, ponieważ istnieją dwa podtypy. Wiązane spłaszczaki są, moim zdaniem, najlepsze pod względem regulacji rozmiaru i dopasowania do konkretnej anatomii. Nie jest łatwo je zrobić, trudno też je kupić, ale efekt końcowy jest jakby stworzony z myślą o danym transie. Jeśli chodzi o podtypy, to istnieją dwa: wiązanka jak w gorsetach oraz wiązane taśmami/materiałem. Powyższe zalety dotyczą binderów w typie gorsetu (jeden z moich znajomych używał zresztą samego gorsetu, bez modyfikacji). Zacznijmy od tego "gorszego" rozwiązania, czyli wiązania samego materiału lub tasiemek przyszytych do boków. Nie daje to z całą pewnością jednolitego napięcia, może też się zwyczajnie popruć, zwłaszcza w przypadku pocięcia materiału bez obszycia. Generalnie nie polecam, sprawdzi się lepiej niż napy, ale nie na długo. Natomiast w przypadku wiązanki, ma się pełną kontrolę nad siłą i miejscem napięcia materiału. Gorset ma wcięcie w połowie oraz usztywnienia, dlatego podkreśla kobiecą talię - spłaszczak z taką wiązanką nie ma żadnych wcięć, działa na całej długości w ten sam sposób. Wymaga zdolności manualnych lub pomocy drugiej osoby, zwłaszcza kiedy zapięcie jest z tyłu.
Plusy: jednolicie napięty materiał, idealne dopasowanie, swoboda w regulacji rozmiaru.
Minusy: wymagana zręczność lub pomoc drugiej osoby, trudność w zdobyciu/uszyciu.

__________

5 komentarzy:

  1. Rzep ma jeszcze dodatkowe wady: to dość grube zapięcie i przez to się odznacza. Co prawda to, co ja noszę jako spłaszczak, to pas ortopedyczny, który nie został zaprojektowany do roli spłaszczaka. Zapinam go tak z przodoboku klatki piersiowej, bo nie jestem w stanie przytrzymać wszystkiego tak, żeby móc zapiąć całkiem pod pachą. W rezultacie sam górny róg zapięcia lubi lekko odstawać, poza tym pas jest dość szeroki (sięga mi mniej więcej od pach do pasa) i często nie potrafię tego prosto zapiąć, w rezultacie w dolnej części powierzchnia zapięcia lekko się wybrzusza. Zapinając taki spłaszczak mam wrażenie, że brakuje mi co najmniej jednej ręki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentarz może nie na temat ale mam pytanie.
    Jaki rodzaj spłaszczania byś poradził osobie przed coming out'em odrzucając stanik sportowy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć ;) Nie wiem jak to się ma do kwestii zdrowotnych, ale od długiego czasu stosuję zwykłą folię spożywczą, bo przepuszcza powietrze (nie mam odparzeń), a towar da się idealnie ułożyć (akurat mam go tyle co nic, ale nie lubię jak mi coś tam lata). Na to dosyć ciasna podkoszulka i obojętnie co założę na wierzch to jest ok - najlepsze wg mnie są koszulki z nadrukiem albo np. cała czarna, a na nią kolorowa koszula w kratę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ABSOLUTNIE NIE NALEŻY NOSIĆ FOLII NA KLACIE! Nie wiem, czy ten komentarz to podpuszczanie niezorientowanych w temacie, czy też nosisz tę folię bardzo krótko lub z dziurami, ale skóra odparza się już pod wodoodpornym plastrem, a co dopiero folią.

      Usuń
  4. Dawno tu nie zaglądałem, widzę. Ale skoro już zajrzałem, myślę, że należy się jakieś wyjaśnienie. Mój dziwny foliowy "wynalazek" jest sprawdzony tylko na mnie (z reguły do ~12h, temp 17-19 st. C). Nie mam żadnych podstaw, żeby stwierdzić, że u kogoś innego nie spowoduje poważnych odparzeń, nie wiem też, czy PVC może w jakiś sposób reagować ze skórą (choć szczerze wątpię), dlatego też absolutnie nie chciałbym nikomu rekomendować tego sposobu, skoro są inne :) Tym bardziej, że na większy towar myślę, że się nie nadaje. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na zamknięcie bloga komentarze dostępne wyłącznie dla autora i moderatorów.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.