Poniżej informacje na temat wizyty u dr Aleksandry Krasowskiej z Warszawy, które przekazuje nam Niko (18 lat). Treść oryginalna, poprawiłem tylko literówki i błędy.
"U doktor Aleksandry Krasowskiej byłem prywatnie 22 listopada 2017 roku w przychodni Volta. Pani już na pierwszej wizycie uprzedzała, że będzie się do mnie zwracać per Pani. Nie podobało mi się to, bo co to ma znaczyć? Potrzeba diagnozy? Ale na co, na szacunek do drugiego człowieka? No ale okej... Mam iść do niej na Dolną (Dolna 42 w Warszawie), czyli publicznie. Było mi to na rękę, bo to na NFZ, więc umówiliśmy się, że oddzwoni po tygodniu (do wtorku rano), a jak nie, to mam przypomnieć. Nie zadzwoniła. Więc przypominam jej o sobie, pani Aleksandra mówi, że oddzwoni potem, bo jeszcze nie ma terminu. No dobrze, czekam. Tydzień. Dwa. Trzy. Półtora miesiąca. Okazało się że była na przedłużonym urlopie. Ale przynajmniej mam termin: 16 stycznia 2018, wtorek. Tak więc poszedłem i już na początku wizyty zaczęła mnie razić. Musiałem powtórzyć wszytko, co mówiłem na pierwszej wizycie. No więc mówię... Aż tu nagle padło pytanie, że czemu golę swoje „damskie” włosy (damski wąs) skoro chcę mieć brodę. Zdziwiony mówię, że nie wygląda on dobrze, bo nie jest to „prawdziwy” zarost męski. Tak więc nasza rozmowa przeszła na temat mojego pseudo-zarostu. No ale okej... To przecież nic wielkiego, prawda? Może i prawda, ale nie spodziewałem się tego, co usłyszę następnie. „Nie wygląda pani zbyt męsko”, „Ale ta fryzura to damska”, „Będę mówić per "pani", bo nie mamy pewności, jako że nie ma diagnozy”, „Czas oczekiwania na diagnozę to rok”. A w międzyczasie przerwano nam cztery razy, a no bo ktoś po stempel, a no bo ktoś po podpis. Przepraszam, ale co to ma być? Jak do osoby transpłciowej można powiedzieć „o no a ty to niezbyt męska jesteś”? Słucham? Nie wiedziałem, że do diagnozy potrzebuję się dopasować do definicji męskości pani doktor. „Damskie włosy”? Bo co, bo nie jestem łysa pała? Już nawet nie chcę tego komentować, jedyne co dodam, to to, że po raz pierwszy w życiu lekarz doprowadził mnie do płaczu. Nie pozdrawiam i przestrzegam, Aleksandra Krasowaska, ulica Dolna 42 Warszawa. Psychiatra jak i seksuolog. Trzymajcie się z dala od tej kobiety, no chyba że chcecie się dowiedzieć czy jesteście ~wystarczająco~ trans."
Tu moja uwaga: lekarze zwracają uwagę na wygląd i to jest naturalne i normalne. Mogą też o niego pytać, choćby po to, żeby zobaczyć waszą reakcję, w końcu obserwacja pacjenta to część diagnostyki (oczywiście nie oznacza to, że musicie być macho od pierwszej wizyty, znam transów, którzy zaczynali jako kobiety i mają się dobrze - ale w takim wypadku pytania są uzasadnione). Nie mają jednak prawa was upokarzać czy wyśmiewać. Co prawda zdarzają się specjaliści, którzy uważają, że trzeba zmusić osobę trans* do walki o siebie, czyli zaprzeczając jej męskości/kobiecości zmuszają ją do wyrażania siebie w bardziej dobitny sposób, ale raz, że to raczej nie wygląda w ten sposób (na szczęście), a dwa, że macie pełne prawo powiedzieć, że nie życzycie sobie czegoś takiego. Wiem, że na początku diagnostyki jest ciężko postawić się specjaliście, który wydaje się być wszechwiedzącym autorytetem, ale naprawdę macie prawo z nim rozmawiać, pytać, a nawet sprzeciwiać się. Rzetelny diagnosta zareaguje na opór, wyjaśni sytuację albo zacznie robić inaczej. A od kiepskiego diagnosty lepiej uciec.
Ja to bym jej pokazał na twoim miejscu, bym ją wyzwał su*e
OdpowiedzUsuńKolejne pytanie niepowiązane z tematem, przepraszam, ale się zestresowałem bo zaczęło się to straszenie uczniów szkołą średnią. Mianowicie, idę we wrześniu do liceum (a przynajmniej tak planuję), chcę ten rok szkolny zacząć jako chłop, mam wsparcie u rodziców, psychologa i tak dalej. No więc podanie o zmianę imienia w dzienniku mam dać razem z resztą papierów czy dopiero bo przyjęciu? Nie chciałbym akcji z żeńskim imieniem na listach w szkole po rekrutacji i męskim w dzienniku
OdpowiedzUsuńNiestety dopiero po przyjęciu. Ale nie przejmuj się, nikt nie zapamięta imion z listy rekrutacyjnej, każdy szuka tylko siebie, ewentualnie swoich znajomych. Nie stresuj się tym. :)
UsuńA jak wygląda sytuacja z tolerancją w szkole średniej? Lepiej niż w gimnazjum? Bardzo miałbym przechlapane?
UsuńHej, ja tez planuje isc do liceum jako facet :PP Nie wiem, jak u Ciebie, ale u mnie w gimnazjum wszyscy w sumie wiedza o tym, ze jestem trans, a nigdy im nie mowilem. Nawet na bal gimnazjalny przyszedlem w marynarce i nikt sie nie zdziwil. Kilku moich kolegow wie o moim "chlopakowaniu" i nie robia z tego zadnego problemu. Mam nawet meskie przezwisko :DD Mysle, ze w liceum ludzie sa bardziej otwarci, martwie sie tylko o nauczycieli i dyrektora. Tak wiec trzymaj sie, bede trzymac kciuki we wrzesniu!
Usuń-V
W szkole średniej jest o wiele lepiej niż w gimnazjum. Nie wiem, na jakie środowisko trafisz, ale z reguły i tak jest łatwiej. Ludzie dojrzewają, zaczynają przejmować się innymi sprawami,więcej się eksperymentuje i jest się bardziej otwartym. Oczywiście można trafić kiepsko, ale niechęć w szkole średniej wygląda inaczej niż w gimnazjum, jest łatwiejsza do zniesienia i łatwiej z nią walczyć.
UsuńChyba psuje się na Dolnej. Ciekawe czy dr Zakliczyńska dalej będzie tam przyjmować, to równa babka.
OdpowiedzUsuńMógłbyś może napisać o niej coś więcej? Na temat diagnostyki itd ? Jak to wygląda u tego lekarza?
UsuńByłem u niej dwa razy i ogólne wrażenie mam takie, że nie ma absolutnie żadnego pojęcia o TS. A przynajmniej o hormonach. Jak powiedziałem że mam jeszcze 3 ampułki to odpowiedziała "to chyba mało, co?". A receptę przepisała mi na zły lek :) Prolo brałem na początku, a od roku, może i dłużej, biorę omnadren (leki te mają różne dawki więc nie można sobie brać zamiennie).
OdpowiedzUsuńJestem pacjentem na Dolnej już chyba cztery lata i przykro mi słyszeć co tam się dzieje. Na początku byłem u Jakimy, ale w grudniu powiedziano mi że już nie przyjmuje i przepisują mnie do innego lekarza - dr Krasowskiej. Na pierwszej wizycie byli u niej studenci i zadawali mi ogóle pytania na temat TS. Na drugiej wizycie w przychodni akurat wprowadzono system komputerowy (wypisywanie recept i wszystkiego innego do komputera) i pani doktor wolniej pracowała przez to że nie znała po prostu jeszcze systemu. Niedługo idę na trzecią wizytę i mam nadzieję że znów nie będzie półgodzinnego opóźnienia - najpierw studenci, co rozumiem, później wprowadzenie systemu...
Ponieważ jestem już ponad dwa lata na hormonach, nikomu do głowy nie przychodzi żeby zwracać się do mnie per 'pani'.
Zwracam honor, to Jakima przez rok wpisywał mi do karty prolo, a na recepcie wypisywał omnadren... I dr Krasowska przepisała mi to co miałem w karcie.
UsuńNiestety mimo tego że byłem dziś pierwszym pacjentem to i tak do gabinetu wszedłem z 15min opóźnieniem...
U doktor Krasowskiej byłem dopiero na pierwszej wizycie, ale będzie ona moim lekarzem prowadzącym i przyznam że napędziliście mi niezłego stracha. Nie odczułem by była niemiła, czy bezczelna jak sugeruje post czy niektóre komentarze. Jest dosadną służbistką, trzeba z nią krótko i ostro ale bez przesady. Wiesz po co tu przyszedłeś, wiesz co chcesz osiągnąć to nie siedzisz cicho a potem ryczysz w kącie, tylko stawiasz sprawę jasno. Osobiście jestem już po diagnozie, więc docinki z jej strony na temat choćby mojego wyglądu może sobie głęboko wsadzić. Ale serio, nie dajcie się tak łatwo wyprowadzić z równowagi, nikt przecież nie mówił że droga transa jest usłana różami.
OdpowiedzUsuńJa jestem przed pierwszą wizytą u dr Krasowkiej, ale już gdzieś widziałem filmik na yt. Dość restrykcyjna i wygląda na typową służbistkę - jednak ocenię po pierwszej wizycie. Wiem po co do niej idę, jednak zwracanie się do Mnie na per 'Pani' odrazu wzbudzi we Mnie negatywny odzew, o czym jej zakomunikuje jednak w dość kulturalny sposób, niemniej jednak dosadny.
OdpowiedzUsuńChoć z drugiej strony nie można na nią wsiadać tylko z powodu takiego, że nie do końca jest pewna naszej identyfikacji bo w jakiś sposób odpowiada za wydaną diagnozę. Niemniej jednak nie ma prawa poniżać osoby z dysforią tożsamości seksualnej.