Dzisiaj trochę na temat ts z punktu widzenia obcych osób. Od połowy liceum mieszkam poza domem rodzinnym i najmuję mieszkania w różnych wariantach współlokatorskich. Najczęściej ludzie, z którymi mieszkam, nie mają bladego pojęcia, że nie jestem genetycznym facetem - było tak nawet przed hormonami. O najmie mieszkania/pokoju pisałem tutaj, teraz posłuży wyłącznie jako przykład. Myślę, że jest najlepszym z możliwych, ponieważ masz kontakt z ludźmi 24/7.
Często transi mają wrażenie, że każdy gapi się na nich z pytaniem "To facet czy laska?". Każda uwaga, nawet jeśli wypowiedziana neutralnym tonem, jest wrednym docinkiem ubranym w grzeczne pozory. Śmiech za plecami na bank jest pod jego adresem. Krzywe spojrzenie? Pewnie wystają cycki albo znowu widać po twarzy... A w rzeczywistości krzywe spojrzenie może być zwyczajnie spowodowane np. subkulturą, którą trans prezentuje i nijak nie ma związku z płcią. Zdecydowana większość ludzi nie ma świadomego kontaktu z ts. Automatycznie decydują o płci w ciągu pierwszych sekund, nie mają odruchu szukania nietypowych cech. Trans z szerokimi biodrami będzie dla nich kolesiem z wielką dupą, trans z dziewczęcą twarzą będzie dla nich dzieciakiem... Ich postrzeganie ma ustawione domyślne płcie i tak prawdopodobnie będzie zawsze. Choć na początku przemian może utrudniać codzienne życie, później jest przydatne i warto to wykorzystywać. Zgodnie z jakąś dizajnową radą, jeśli nie umiesz czegoś ukryć, spraw by było widoczne specjalnie - przykładem może być niski wzrost, który najczęściej sprawia mi problemy. Zamiast unikać tematu, chować się po kątach, zwracam na niego uwagę dość wcześnie, najczęściej w żartobliwym narzekaniu. Ludzie wokół mnie automatycznie rejestrują mój wzrost jako temat neutralny, o którym można rozmawiać lub nie i nic się nie stanie. To samo można robić z szerokim tyłkiem czy wystającymi cyckami (np. "Mam takie cyce, że niedługo nie znajdę dziewczyny, która będzie miała większe... Czas na jakieś treningi, może zacznę już od przyszłej dekady."). Jeśli ogólnie z wyglądu zaliczasz się do facetów, to typowy Kowalski nie pomyśli "Ale ma głos, to na pewno baba/trans". Nie, on pomyśli "Ale ma głos, jakiś niewieściały jest". Trans w otoczeniu koleżanek znających go od babskich czasów nie będzie wzięty za jedną z nich (bo przecież facet w gronie bliskich koleżanek? jakże to, niemożliwe!), tylko psa na baby albo geja z gatunku zwichniętych nadgarstków.
Tyle teorii, teraz kilka przykładów praktyki. Mając 19 lat mieszkałem w trzypokojowym mieszkaniu z dwoma chłopakami. Obaj ode mnie starsi, jeden dodatkowo po wojsku. Używałem wtedy głównie bandaży i gumowych pasów. Na samym początku poza spłaszczakiem nosiłem też araszmatę, w końcu nie wiedziałem jak wyjdzie z nowymi ludźmi. Jedynym, co tym osiągnąłem, było pytanie, które zadano mi po paru tygodniach: "Ty, a czemu ty wszędzie z tą chustą po domu chodziłeś, pamiętasz?". Kiedy przeszedłem na same pasy, nadal nikt nie reagował. Byłem wtedy rekordowo chudy jak na mnie (ok. 38-39kg), więc cycki wystawały bardziej niż normalnie, jednak wszyscy zgodnie mieli to w nosie o każdej porze dnia i nocy. Z czasem przestałem w ogóle nosić spłaszczaki, zastępując je przydużymi bluzami i garbieniem (oczywiście skuteczność była dość niska). Zero reakcji. Brak zarostu był komentowany, owszem, tekstami typu "Ha, ja też czekałem wieki na sierść, o stary, 24 lata zajęło mi wyhodowanie jednego włosa na klacie!". Pamiętam też rozmowę, w której jeden z nich pytał mnie, która część penisa to napletek, bo on nie był pewny - czyli jak widać niewiedza na temat męskiego ciała jest dopuszczalna u wszystkich. Od kiedy po raz pierwszy im się przedstawiłem, mogłem paradować w sukni balowej, a oni by zapytali, jakie buty do tego ubiorę. Domyślnie ustawili mi płeć męską i nic jej nie mogło przestawić, bo nie mieli żadnego kontaktu z transami i taka opcja nie była dla nich dostępna, mimo że znający temat już dawno wiedziałby, co jest grane. Tak właśnie reaguje większość ludzi. Wystarczy zadbać o odpowiednią "płeć domyślną", a nawet paradowanie pół nago wzbudzi reakcję pt. "Ty masz cycki? To jakaś choroba?", a nie "Jesteś kobietą!". ;)
Nie do końca masz rację. Zgadzam się z Tobą i domyślną płcią jeśli ktoś nie zna Twojego prawdziwego imienia i nie masz obowiązku mu go podawać. Okey, pani ze sklepu, koledzy z podwórka mogą nie wiedzieć tego co masz w akcie urodzenia. Ale ze szkołą jest już gorzej. W szkole gdy sprawdza nauczyciel obecność wyczytuje z imienia i nazwiska. Nie da się przed klasą upozorować płci domyślnej. Ja tak właśnie miałem. Na osiedlu wszyscy myśleli że jestem chłopakiem do końca szkoły podstawowej. Ale w szkole było gorzej. Co z tego że wyglądałem na chłopaka skoro i tak dla klasy byłem dziewczyną. Wprawdzie inni w szkole którzy nie wiedzieli jak mam na imię uważali mnie za chłopaka, ale w klasie byłem dziewczyną i już. W dodatku dziwną bo nie ubierającą się jak inne, mającą inną fryzurę, ale mimo wszystko dziewczyną. A najgorzej było jak przychodził jakiś nauczyciel na zastępstwo i wyczytywał obecność z moimi danymi. Nim to zrobił był przekonany że jestem chłopakiem i zwracał się do mnie na -łeś, a potem nagle zonk.
OdpowiedzUsuńTutaj niestety nie ma mocnych, jeśli papier mówi "Ania" to nic nie da twierdzenie, że się jest Antkiem. Jedyne, co może pomóc, to zmiana listy lub dopisanie do nazwiska męskiego imienia, uwagi "wyczytywać Antonii" lub czegoś podobnego.
UsuńU mnie to nigdy nie przechodzi, nie każdy wygląda jak 100% facet przed wszystkim, ludzie z góry widzą we mnie laskę i moje gadanie nic nigdy nie daje, przedstawianie się jako facet nic nie daje, bo przecież oni wiedzą lepiej ;) tłumaczenie też nie pomaga, bo nikt nie jest w stanie tego ogarnąć. Ja mówię o sobie jako o nim - to też nic nie daje, bo jak już pisałem - ONI WIEDZĄ LEPIEJ. Nawet jeśli nie znali mnie wcześniej. Najczęściej jest tak, że geje są w stanie widzieć we mnie kolesia i od razu mówić "poprawnie".
OdpowiedzUsuńPisząc miałem na myśli raczej tych, którzy zmianę wyglądu mają już za sobą. ;) Zresztą czasem też dostaję na klatę "panią", głównie przez kitkę i niski wzrost, od tyłu łatwo się pomylić. Ale nie do końca rozumiem "przedstawianie się jako facet nic nie daje, bo przecież oni wiedzą lepiej" - przedstawiasz się jako, przykładowo, Antek i ktoś twierdzi, że nie, bo widzi, żeś Ania czy na jakiej zasadzie to działa?
UsuńTak dokładnie na tej
UsuńDziwne... Mieszkasz w małej miejscowości, w której się takie rzeczy roznoszą? Jedyne, z czym się spotkałem nim wyglądałem jakoś porządnie było coś takiego:
Usuń- Jak się nazywasz?
-
- ...naprawdę?
- No.
- A wyglądasz jak dziewczyna...
- Wiem, dość często mi to mówią. Wyglądu się nie wybiera.
I potem komuś się robiło głupio i nie ciągnął tematu. Może spróbuj?
Taaa ja miałem sytuację na Woodstocku, że koleś spróbował mnie złapać za cycki i do mnie: wiedziałem, że jesteś dziewczyną. Ja na to: nie, hermafrodytą i spojrzał na mnie jak na debila.
Usuń