Dobrych parę miesięcy temu dostałem stroker dla transseksualistów K/M o nazwie Buck-Off. Stroker to zabawka erotyczna, wykorzystywana głównie w masturbacji. Grupą docelową producentów masturbatorów są głównie mężczyźni z przeciętnym prąciem, ale rynek oferuje także ministrokery dla bardzo małych penisów oraz strokery dla osób K/M. Więcej na ten temat możecie przeczytać w poście o zabawkach erotycznych, natomiast dzisiaj sprawdzimy, jak wygląda i działa ten konkretny produkt.
Współtwórcą Buck-Off jest transseksualna gwiazda porno oraz aktywista, Buck Angel (Jake Miller). Buck stał się sławny jako pierwszy trans K/M występujący w gejowskim porno mimo braku ostatniej operacji (nadal ma waginę). Z czasem przerzucił się z aktorstwa na produkcję oraz zaangażował się w aktywizm i edukację.
Buck-Off było projektowane z myślą o transseksualistach, a głównym celem było zmniejszenie ich dysforii w trakcie masturbacji i seksu. Na stronie Bucka możemy przeczytać, że targetem są transseksualiści na hormonach, czyli tacy, u których łechtaczka zdążyła się już powiększyć. Z własnego doświadczenia mogę dodać, że raczej mowa tu o osobach, które są na hormonach dość długo. Ci, którzy biorą testosteron dopiero kilka miesięcy mogą zwyczajnie nie mieć co wsadzić w zabawkę ;) lub nie sięgną do karbowanej części wnętrza. Myślę też, że o wiele więcej radości mają osoby po metoidioplastyce niż transi przed "trójką" lub po neofalloplastyce (w ich przypadku Buck-Off stymuluje głównie główkę, czyli najmniej wrażliwą część neopenisa).
Jest to jedyny stroker dla transów, jaki miałem w ręku, dlatego nie jestem w stanie go porównać z innymi produktami tego typu. Jest natomiast zdecydowanie węższy i krótszy niż strokery dla genetycznych mężczyzn oraz bardziej miękki niż ministrokery. To dobrze, bo ze zwykłych masturbatorów nie bardzo jesteśmy w stanie korzystać. Materiał jest bardzo miękki, jest chyba jakimś kuzynem cyberskóry. Niestety błyskawicznie zbiera każdą drobinę kurzu czy paprochy, więc wystarczyło wyjąć go z pudełka, żeby cały oblazł (inna sprawa, że stał kilka miesięcy na półce i trochę się zakurzył). Dół to gruba, mięsista obręcz ("usta"), która ma za zadanie objąć całą łechtaczkę. W praktyce obejmuje często część warg sromowych mniejszych, ale do czasu jakichkolwiek zabiegów chirurgicznych jest to nieuniknione.Z zewnątrz stroker jest gładki, natomiast wnętrze jest karbowane. Falliczny kształt z wyraźną główką prawdopodobnie wybrano dla zwiększenia komfortu użytkownika, ponieważ osoba przed operacjami nie ma absolutnie żadnych szans na wypełnienie go łechtaczką.
Jest to jedyny stroker dla transów, jaki miałem w ręku, dlatego nie jestem w stanie go porównać z innymi produktami tego typu. Jest natomiast zdecydowanie węższy i krótszy niż strokery dla genetycznych mężczyzn oraz bardziej miękki niż ministrokery. To dobrze, bo ze zwykłych masturbatorów nie bardzo jesteśmy w stanie korzystać. Materiał jest bardzo miękki, jest chyba jakimś kuzynem cyberskóry. Niestety błyskawicznie zbiera każdą drobinę kurzu czy paprochy, więc wystarczyło wyjąć go z pudełka, żeby cały oblazł (inna sprawa, że stał kilka miesięcy na półce i trochę się zakurzył). Dół to gruba, mięsista obręcz ("usta"), która ma za zadanie objąć całą łechtaczkę. W praktyce obejmuje często część warg sromowych mniejszych, ale do czasu jakichkolwiek zabiegów chirurgicznych jest to nieuniknione.Z zewnątrz stroker jest gładki, natomiast wnętrze jest karbowane. Falliczny kształt z wyraźną główką prawdopodobnie wybrano dla zwiększenia komfortu użytkownika, ponieważ osoba przed operacjami nie ma absolutnie żadnych szans na wypełnienie go łechtaczką.
Buck-Off używa się razem z żelem nawilżającym, najlepiej na bazie wody. Nie należy przesadzać z ilością, ponieważ nadmiar lubrykantu może utrudnić wytworzenie próżni (łechtaczka będzie się wyślizgiwać). Istnieją dwie główne techniki masturbacji strokerem (oczywiście jeśli ktoś chce, to może go stosować inaczej). Pierwsza to zassanie łechtaczki i pocieranie o fałdki wewnątrz zabawki. Druga to wkładanie i wyciąganie łechtaczki, dzięki czemu doświadcza się rytmicznego zasysania oraz uczucia pseudo-penetracji. Przy drugiej metodzie Buck-Off wydaje z siebie specyficzne, siorbiące dźwięki. Jako że łechtaczka nie wypełni całej zabawki, można wkłożyć do środka mały wibrator (tzw. bullet). Choć niektórzy używają masturbatorów, aby wywołać erekcję, lepsze wrażenia otrzyma się podchodząc do gadżetu już ze wzwodem. Twarda łechtaczka zdecydowanie ułatwia zabawę, umożliwia gadżetowi demonstrację pełnej funkcjonalności. Po skończonej sesji należy oczywiście umyć stroker, najlepiej ciepłą wodą i antybakteryjnym mydłem lub odkażaczem do seks-zabawek. Kiedy wyschnie, można spakować go z powrotem do pudełka czy torebki. Nie powinno się go trzymać luzem (delikatny materiał) ani razem z innymi seks-zabawkami, jeśli nie jest zapakowany w folię lub inny ochraniacz. Dobrym pomysłem jest używanie zamykanej, foliowej torebki.
A jak wrażenia? Osobiście nie czuję się specjalnie powalony. Jak to mawiają, "dupy nie urywa". Choć może to mieć związek z moim stylem masturbacji (w końcu każdy ma inne nawyki), Buck-Off nie wszedł w mój zestaw ulubionych zabawek. Niby w kwestii rozmiaru miałem szczęście i bez problemu sięgam do wnętrza strokera, ale i tak wydaje mi się, że łechtaczka jest zbyt wiotka na tego typu zabawki. Może przy wcześniejszym użyciu pompki, ale jak dla mnie to już zbyt dużo roboty. Zapewne duże znaczenie miał też fakt, że frustrowała mnie niemożność wypełnienia strokera do końca, co wywołało u mnie lekką dysforię. Pusta przestrzeń przy czubku zabawki przypominała mi, jak mało mam w gaciach. Na co dzień nie mam tego problemu, więc była to niemiła niespodzianka.
Nie da się jednak ukryć, że Buck-Off zyskał wielu fanów na całym świecie, a niektórzy uważają go za najlepszą seks-zabawkę, jaka mogła się trafić transom. Jeśli więc ktoś czuje, że mógłby się z nim dobrze bawić, jest szansa, że zaliczy się do grona wielbicieli. Na pewno spodoba się osobom, które lubią korzystać z pompek, ponieważ działa na podobnej zasadzie (choć słabiej).
Dzięki wielkie za recenzję :) Po tym co napisałeś, to pewnie i mnie nie przypadłaby aż tak bardzo do gustu... ale gdybyś kiedyś chciał się pozbyć, to chętnie bym odkupił i sam sprawdził :P (z USA sobie nie sprowadzę, bo jednak mi za drogo na tak niepewną zabawkę...).
OdpowiedzUsuń