Większość transów potyka się w pewnym momencie o wizytę u fryzjera, która ma pomóc w tworzeniu nowego, męskiego wyglądu. Krótkie włosy, nawet jeśli nie pasują do kształtu twarzy czy ogólnego stylu, wydają się pierwszym głośnym krzykiem wolności po latach walki z samym sobą lub otoczeniem. A nawet jeśli nie krótkie, to pasujące do męskiej wersji jakiejś subkultury. Niektórzy potrafią wejść do salonu i od progu zawołać "tnij pani na chłopa", reszcie podrzucam stos wymówek i sposobów na ścięcie bez wzbudzania sensacji. Pierwsza uniseksowa/męska fryzura może też nie być do końca tym, na co
liczyłeś, ale pamiętaj, że w przyszłości zmieni się kształt twarzy i
wtedy nawet warkocze z kokardami będą wyglądać dobrze. ;) Cierpliwości, panowie.
Nim zacznę chciałbym przypomnieć, że:
a) krótkie włosy czasem wyostrzają kobiece rysy twarzy;
b) jeśli nie widzą ci się krótkie włosy, zostawiasz długie, średnie czy jakie tam wolisz - ty się masz czuć dobrze, a nie otoczenie czy zwolennicy "bycia tru";
c) jeśli krótkie włosy ci nie pasują, kłócą się z twarzą, cokolwiek, to naprawdę istnieje miliard innych męskich fryzur, które będą wyglądać na tobie lepiej - nic na siłę;
d) jeśli jeszcze chodzisz do szkoły i nauczyciele nie wiedzą o ts lub to ignorują, krótkie włosy mogą być źle przyjęte (jako ekstrawagancka fryzura) - to samo tyczy się rodziców, pracodawców itd.
Metoda dwóch kroków (dla wyglądających dziewczęco/uniseksowo/chłopięco).
Tą metodą zdobywa się fryzurę na raty - ja opiszę opcję z dwiema częściami, ale oczywiście można to zamienić na "metodę podchodów" i rozciągnąć nawet na kilka miesięcy. Każdy ma swoje tempo. Dobrze, zatem "metoda dwóch kroków", cóż to jest i dla kogo... Głównie dla tych, którzy mają typowo żeńskie fryzury, uniseksowy wygląd i równie uniseksowy/wysoki głos. Pierwszy krok wykonujesz jako niewiasta, obojętnie u jakiego fryzjera. Po prostu mówisz, że naszło cię na zmianę stylu i chcesz mieć krótszą fryzurę. Może zrobić ci jesień średniowiecza z włosów, nie jest to istotne. Chodzi wyłącznie o to, żeby skrócił ci włosy, zostawiając jednocześnie więcej niż twoja wymarzona, docelowa fryzura (czyli chcesz długość x, fryzjer tnie tak, żeby zostało przykładowo x+8cm). Najlepiej bez cieniowania czy innych takich wynalazków, on ma się pozbyć jedynie nadmiaru. Jakkolwiek by to nie wyglądało, dziękujesz i wychodzisz. Teraz krok drugi i wizyta u innego fryzjera. Wcielasz się w siebie, czyli faceta, którego los pokarał ambitną matką/pokracznym fryzjerem/złośliwym rodzeństwem/czymkolwiek, co mogło ci zrobić tak paskudną, babską fryzurę. Zalecam ubranie uniseksowego stroju, jeśli boisz się reakcji pt. "przyszła ona, wyszedł on". Ta część jest prosta, niemal jedyne, co musisz robić, to narzekać, a to my, transi, umiemy wszak doskonale. ;) A zatem narzekasz na zdarzenie/osobę, dzięki której dorobiłeś się takiego wyglądu i prosisz o uratowanie wizerunku. Naprowadzasz fryzjerkę mniej więcej na to, co chciałbyś mieć na głowie (zdjęcia zawsze się przydają), pamiętając o narzekaniu i używaniu męskich/uniseksowych końcówek (nada ci to trochę więcej pewności siebie).
Metoda na idola (dla każdego).
W tej metodzie wcielasz się w szaloną fankę/fana jakiejś osoby (zdjęcie może być czyjekolwiek, ale zawsze lepiej znaleźć kogoś anonimowego/mało znanego, żeby uniknąć konfrontacji z prawdziwym fanem). W swoim fanowskim szale pragniesz mieć dokładnie taką samą fryzurę, bez przeróbek na żeńską wersję. Ma być dokładnie taka sama, jaką ma twój męski idol i koniec. Fryzjerki zazwyczaj są do tego przyzwyczajone.
Metoda teatralna (dla każdego).
Sztuka wymaga poświęceń, a ponieważ w pełni zgadzasz się z tym hasłem, postanawiasz zapełnić braki w składzie i zagrać męską rolę (co nie jest takie znowu rzadkie). Możesz być członkiem kółka teatralnego, zespołu z domu kultury, grupy tanecznej, cokolwiek. Po prostu mówisz, że chcesz uniseksową/męską fryzurę na potrzeby występu i prosisz o doradzenie, w jakiej by ci było najlepiej do twarzy. Fryzjerka może ci zaproponować fryzurę tak uniseksową, że dasz radę ułożyć ją na męsko lub damsko - świetne wyjście dla tych, którzy nie są wyałtowani w rodzinie, szkole itd.
Metoda subkultury (dla każdego, kto orientuje się w subkulturach).
Przy tej metodzie będzie potrzebna choćby ogólna znajomość subkultury, z której chcesz zapożyczyć fryzurę. Fryzjerzy zazwyczaj są obeznani - poza skinheadami chyba każdy potrzebuje profesjonalnej pomocy raz na jakiś czas. Najlepiej rozglądać się za fryzurą, która jest wspólna dla obu płci. Może być długa, krótka, obojętnie, w końcu taki styl jest jakby narzucony z góry. Minusem tej metody jest bycie traktowanym jako przedstawiciel danej subkultury, co czasem jest niekoniecznie przyjemne.
Metoda na przegrany zakład (dla każdego).
Tu chyba wiele nie muszę tłumaczyć - pokazujesz zdjęcie, mówisz, że przegrałeś zakład i musisz się obciąć dokładnie tak, jak osoba na zdjęciu. Jesteś honorowy, zakłady szanujesz, przyjmujesz na klatę konsekwencje. I tyle.
Metoda nowotworowa (dla wyglądających dziewczęco/uniseksowo).
Tutaj trochę nie fair wykorzystujesz ogólne współczucie społeczne, strach przed chorobą, brak informacji itd, ale metoda jest dzięki temu na pewno skuteczna... Wymówka jest taka - koleżanka z klasy, grupy, podwórka, czegokolwiek jest po chemii, wymęczona, ale pokonała raka, udało się. Już nie musi się skupiać w większości na walce z chorobą, zaczęła się interesować różnymi innymi sprawami i to urodziło niepewność, jeśli chodzi o wygląd - włosy odrastają, ale na razie są strasznie krótkie. Razem z innymi dziewczynami postanawiacie ściąć się w miarę krótko, żeby wyrazić solidarność wobec zakompleksionej koleżanki i razem czekać na odrośnięcie loków. Niezręczne pytania możesz zbyć troską o prywatność przyjaciółki.
Inne przykładowe:
- wymówka na sport (włosy przeszkadzają w trakcie treningu),
- wymówka na eksperymenty z gender (np. na studiach seksuologicznych, na zajęciach z psychologii czy edukacji seksualnej w liceum),
- wymówka na upodobnianie się do bliźniaczego rodzeństwa,
- próba sprzedania/oddania włosów na peruki dla np. ludzi po chemii,
- wymówka na lenistwo (nie chce ci się dbać o taką fryzurę, chcesz prostszą),
- stopniowe skracanie włosów jako kobieta aż do fryzury "na chłopczycę".
- stopniowe skracanie włosów jako kobieta aż do fryzury "na chłopczycę".
Fajne wymówki, sensowne i dobre naprawdę :) najbardziej podoba mi się ta z zagraniem męskiej roli w sztuce, przedstawieniu itp. :P
OdpowiedzUsuńNajczęściej przeze mnie polecana, nigdy nie zawiodła :D
UsuńMi się raz udało ze tam gdzie zawsze chodzę do fryzjera była inna fryzjerka niż ta co zawsze, od początku wzięła mnie za faceta o nie było problemu, włosy obcięte jak trzeba, bez żadnych babskie akcentów, że tak to nazwę.
OdpowiedzUsuńHah. Ostatnio włosy zbytnio mi odrosły i postanowiłem wybrać się na strzyżenie.
OdpowiedzUsuń(Miałem już dobry fryz, tylko po prostu był już trochę za długi) Niestety, fryzjerka miała jakiś zamysł co do moich włosów i generalnie g ją obchodziło, czego ja chciałem.
Ja: Poproszę tak ze 3 centymetry.
Fryzjerka: Dobrze. Ale musimy zrobić (bla, bla, bla, jakaś tam gadka o strzyżeniu) żeby ta fryzura wyglądała bardziej DZIEWCZĘCO.
J: Proszę pani,.. no ale ja ten.. nie lubię dziewczęcych fryzur.
F: No ale (bla, bla, bla, będziesz lepiej wyglądać) i trzeba zrobić tak żeby ta fryzura była bardziej dziewczęca.
J: Proszę pani, ale ja nie chcę dziewczęcej fryzury.
F: Dobrze to zrobimy tak, że (bla, bla, bla, tu przytniemy bardziej a tam mniej, bla, bla).
J: No dobrze.
Ale ona i tak zrobiła mi dziewczęcą fryzurę ;-;. Oczywiście, więcej do niej nie przyszedłem :P
Fryzjerzy z wizją to coś strasznego, niezależnie od płci klienta :D Choć z drugiej strony miałem kiedyś fryzjerkę, która wykonywała wszystko, czego sobie zamarzyłem, przez co czasem wyglądałem jak idiota ;) Żadna skrajność nie pomaga. Włosy odrosną i będziesz mógł zaatakować inny salon! Ewentualnie zawsze można podejść i zapytać o możliwość podratowania fryzury - to się dość często zdarza.
UsuńGeneralnie to po całym zajściu wróciłem do domu, spojrzałem w lustro i pomyślałem, że wyglądam masakrycznie i nie ma mowy żebym się tak ludziom pokazał. Więc jakoś tak po prostu chwyciłem za nożyczki i poprawiłem 'na czuja' xD i odziwo wyszło :D od wtedy obcinam włosy sam; oszczędność pieniędzy i nerwów... tylko ze sprzątaniem trochę kłopotu xD także no.. tak też można :P
UsuńMi nikt nie pozwala obciąć włosów ;-; A moja wymówka "Bo mi przeszkadzają długie, znudziły mi się i mi się już nie podobają". Ostatnio to fryzjerka posmutniała jak się dowiedziała od mojej matki, że nie może poszaleć z moimi włosami, a bardzo tego chciała :)
OdpowiedzUsuńDopiero gdy skończę 18 lat to wtedy mogę obciąć włosy na krótkie i oddam je na perukę (niestety w moim mieście tego nie robią i muszę pojechać wtedy do Warszawy).
Dobry pomysł z peruką. Może pokombinuj z półdługimi włosami do tego czasu? ;) Jest też opcja "na metala", czyli po prostu długie włosy bez żadnego cieniowania, takie fryzury noszą faceci z długimi włosami.
UsuńJeśli ktoś ma dosyć... dziewczęcą twarz o polikach niczym chomik i boi się efektu skrócenia włosów, polecam popatrzeć na fryzury znanych Azjatów. Znaleźć kogoś o twarzy w miarę podobnej, oczywiście włosy tej osoby powinny Ci się podobać, ściągnąć zdjęcie na telefon i pójść do fryzjerki. Jeśli Ci się uda, to kobiecina będzie tytułowa pana XYZ per ona - w ten oto sposób skończyłem z męskim, ponoć pasującym, ścięciem, które dla większości jest damskie, ale komfort psychiczny zawsze jakiś jest. Ba! Zostałem nawet nazwany "panem", pomimo dziewczęcej twarzy, babskie ubrań etc. Bardzo miła niespodzianka.
OdpowiedzUsuńNiestety jest pewien minus tej metody - będąc przed oc i trafiając do jakże wspaniałomyślnej fryzjerki, można skończyć z damską wersją fryzury :/ Problem pojawił się, gdy nie pokazałem zdjęcia przed podcięciem włosów, wiec zalecam zawsze pokazywać naszego Azjatę i kilkukrotnie powtórzyć: "Pani, chcę identycznie. Identycznie.".
A jam taki k/m, który za nic włosów nie zetnie. Ścinałem 3 razy, teraz mam za łopatki, nigdy więcej. Mało takich raczej. Mało kto mnie z kobietą myli (chociaż w sumie wielu długowłosych jest mylonych z kobietami), a jak już się stanie tak to upomnę. Taki mam styl, ot to. Im mniej się przejmuję swoim wyglądem tym bardziej wychodzi mi bycie jak cis mężczyzna - nawet z długimi włosami i bez hormonów - polecam podejście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wiktor C.
Kiedy miałem jedenaście lat, to wykorzystałem wymówkę na sport. Powiedziałem, że włosy przeszkadzają mi w pływaniu, a jako że wtedy dosyć intensywnie trenowałem, to przeszło. Tylko potem matka przez jakiś czas sie dziwiła dlaczego, jeżeli nie chodzę na basen już codziennie, to nadal nie zapuszczam.
OdpowiedzUsuń