Coraz częściej słyszy się o osobach, które nie chcą brać hormonów, przejść wszystkich operacji czy zmieniać stylu bycia. To dobrze - widać schemat "tru transa" traci na popularności, a ludzie odkrywają całe spektrum transpłciowości, nie tylko transseksualizm k/m. W związku z tym postanowiłem oficjalnie wytłumaczyć kwestię, którą wyjaśniałem już kilka razy mejlowo (i chyba na asku): czy dwójka (panhisterektomia) jest obowiązkowa?
Przede wszystkim zacznijmy od tego, czym w ogóle jest panhisterektomia. Jest to operacja usunięcia wszystkich żeńskich narządów "spod maski", czyli macicy, jajników i połączeń pomiędzy, w tym szyjki macicy. Czasem usuwa się także pochwę.Wbrew obawom niektórych transów, pochwa nie jest potem "otwarta na oścież i wszystko przez nią przelatuje" ;) Jest zamykana od strony ciała i nadal nadaje się do seksu. Usuwanie pochwy nie jest polecane w przypadku osób planujących trójkę (wytworzenie męskich genitaliów), ponieważ czasem używa się jej tkanek w rekonstrukcji fragmentów prącia. Dwójka jest konieczna do przeprowadzenia trójki (stąd też numeracja),
chyba że zostawia się ujście pochwy nietknięte. Pozwala także na
zmniejszenie dawek przyjmowanego testosteronu.
Operacja ta jest "obowiązkowa" dla osób przyjmujących testosteron. Dlaczego "obowiązkowa" w cudzysłowie? Nikt nie zmusi cię, żebyś ją zrobił do czasu aż powstaną schorzenia układu rozrodczego. Wtedy zresztą też nie, ale nie będziesz mieć już zbyt wielu argumentów... Nie zobowiązuje cię do niej sąd ani seksuolog. Jest to jedna z operacji, które się robi i nikt w zasadzie nad tym nie rozmyśla. Moim zdaniem jest ona konieczna w przypadku większości osób przyjmujących testosteron z bardzo prostego powodu - mało kto zgłasza się na regularne wizyty kontrolne do ginekologa.
Po przejściu przez proces diagnostyki i zmiany danych trans zazwyczaj chce odrzucić od siebie wszystko, co wiązało się z "babskim" wstydem i upokorzeniami. Większość wlicza do tego także konieczność kontroli ginekologicznej, choćby w ramach USG przez powłoki brzuszne. Zaczynają się kombinacje jak uniknąć badania, które - mimo pełnej zasadności - zdaje się być robione im na złość. Z moich doświadczeń wynika, że zaledwie niewielka część transów zgłasza się na kontrolę w pierwszym okresie przyjmowania testosteronu (głównie do endokrynologa, a nie ginekologa), a jeśli chodzi o regularne testy u specjalisty po latach, to jest tych osób jeszcze mniej.
Po zmianie danych wizyta u ginekologa jest niezręczna. O ile wygląd już dość wcześnie nie współgra z targetem lekarza, o tyle teraz nie można się wykręcić babskim imieniem. Jest to trudne zwłaszcza w przychodniach na NFZ, gdzie zazwyczaj formują się kolejki oczekujących, a panie w rejestracji - nawet jeśli nie ze złośliwości, a zwykłej niewiedzy - komentują między sobą sytuację, żeby dojść, jak zrefundować taką wizytę dla mężczyzny. Są jednak i na to sposoby, np. zgłoszenie się do przychodni obsługującej też usg (często są w tym samym gabinecie, co ginekolog, choć przyjmują na zmianę), zapisać się jako pierwszy/ostatni pacjent danego dnia (więcej informacji o przygotowaniach do wizyty u ginekologa). Samo załatwienie kontroli nie jest trudne; problemem jest nastawienie.
Niekontrolowane narządy tylko się czają, żeby zapaść na jakieś paskudne choróbsko, typowe dla zaburzeń hormonalnych u kobiet, co może skutkować m.in. niską odpornością, depresją, krwawieniem z pochwy mimo braku okresu, bolesnym seksem, bólami brzucha... A zacząć się może od zwykłego swędzenia błony śluzowej, która przy drapaniu staje się otwartą drogą dla infekcji (terapia testosteronem wysusza błonę śluzową, często powodując świąd i podrażnienia). Regularna kontrola pozwoli wystarczająco szybko wykryć jakiekolwiek nieprawidłowości i szybko podjąć leczenie. Przy zaniedbanym, "dojrzałym" schorzeniu często konieczne jest odstawienie hormonów na nieokreślony czas! Nie mówiąc o zagrożeniu zdrowia i życia. Argumenty typu "ale kolega / znajoma pielegniarka / matka nie chodzi na kontrole i nic mu/jej nie jest!" należy spalić - ich organizm to jedno, twój to zupełnie coś innego. Poza tym mogą nie wiedzieć, że są chorzy, kiedy samopoczucie jeszcze dopisuje. Jeśli chcesz w przyszłości urodzić, to badania ginekologiczne są w tym przypadku musem - zarówno terapia testosteronem, jak i związane z nią schorzenia mogą spowodować poważne problemy z płodnością.
Powinieneś przechodzić regularne kontrole ginekologiczne, jeśli:
- masz macicę i/lub inne żeńskie narządy.
Szczególnie należy się kontrolować, kiedy:
- bierzesz testosteron,
- nie planujesz panhisterektomii lub jeszcze nie możesz jej przejść,
- bierzesz duże dawki testosteronu od dawna,
- w twojej rodzinie są przypadki chorób ginekologicznych,
- masz skłonność do infekcji intymnych,
- jesteś aktywny seksualnie (nawet jeśli bez penetracji pochwy),
- chcesz w przyszłości urodzić,
- planujesz przejść trzecią operację.
Panhisterektomia to swojego rodzaju szczepionka na choroby układu rozrodczego dla osób, które nie chcą zgłaszać się na regularne badania. Traktuję ją jako operację "obowiązkową", ponieważ większość transów zalicza się właśnie do takich osób.
Wrzucisz cos na cootas corporation?
OdpowiedzUsuńGdzie w Polsce można zrobić panhisterektomię na NFZ?
OdpowiedzUsuńI czy można zrobić ją przed mastektomią?
Mastektomię można robić w obojętnej kolejności, jedyna kolejność, jaka jest ważna, to żeby zrobić panhisterektomię przed pełną trójką.
UsuńJeśli dostaniesz skierowanie od ginekologa na NFZ, to każdy szpital z uprawnieniami może ci ją zrobić na fundusz
Z tego, co wiem nie wolno za długo brać testosteron bez przejścia dwójki. Nie wiem, jak długo jest "za długo", ale branie testosteronu, gdy się wciąż ma te narządy, zwiększa ryzyko różnego typu zmian natury m.in. onkologicznej. Tak że należy się skonsultować z lekarzem przed rozpoczęciem leczenia testosteronem i dopilnować, żeby dwójka nastąpiła we wskazanym przez lekarza odstępie czasowym. Od tego momentu właściwie dożywotnio trzeba będzie brać hormony - nie ma już takiej opcji, żeby je odstawić, bo mogą z tego wynikać różnego typu problem np. osteoporoza i in.
OdpowiedzUsuń