Jest sezon, więc to dobra pora, żeby znaleźć jakąś tymczasową pracę i zarobić na zmianę. Post jest dla osób, które są pewne swojego wyglądu, dobrze się czują ze sobą i są pewne siebie (lub potrafią udawać pewnych siebie). Nie polecam tej metody, kiedy jest się wyglądem na etapie chłopczycy. Na ten etap zarzucę osobnego posta niedługo
Czego Ci potrzeba:
- pozytywnego podejścia i uśmiechu (obowiązkowo i bezapelacyjnie, nawet jeśli tylko na pokaz),
- dobrego wyglądu, odpowiednich ubrań (rozmowa o pracę nadal jest rozmową o pracę, niezależnie od płci, ubierz się porządnie),
- CV z męskimi danymi (ale tylko CV, nigdy nie fałszuj dokumentów - komentarze zachęcające do czegoś tak głupiego będą usuwane),
- kwalifikacji do danej pracy (oczywiste),
- zaświadczenia o ts/bycia w trakcie wyrabiania opinii o ts/referencji od poprzedniego pracodawcy itp.,
- samozaparcia i odporności na nieprzyjemne reakcje potencjalnego pracodawcy.
Poszukiwanie pracy zaczyna się zazwyczaj od pisania CV, sprawa oczywista. CV piszesz zgodnie ze swoją płcią, czyli jako facet. Doświadczenie, umiejętności, hobby... Normalnie jak zawsze, tylko płeć odpowiednia. Trzeba więc zdecydować się na jedno imię (zwłaszcza, jeśli się planuje zostać w tej firmie na dłużej, żeby nie wprowadzać potem zamętu z nagłą zmianą imienia). Jeśli poznają was jako Krzyśka, to raczej średnio im się będzie chciało nagle i "bez powodu" przerzucać na Adama. Zdjęcie musi być w miarę aktualne. Tego trzeba pilnować, żeby nie było zaskoczenia u pracodawcy. Nawet telefonem da się zrobić dobre zdjęcie, jeśli jest dość jasno. W teorii w dowodzie też powinno być aktualne, ale... Cóż, sam tego nie pilnuję. Robiłem dowód mając jakieś 19 lat, z roztrzepanym irokezem (życzliwość kumpli) i jakieś starej bluzie. W dodatku z araszmatą. Wstyd koszmarny, kolejny powód, dla którego nie pokazuję dowodu. Szczerze mówiąc - sam bym się nie poznał. Ale nie chce mi się wymieniać dowodu przed zmianą papierów. Inną sprawą jest, że urzędnik ma wgląd do Twoich poprzednich zdjęć w dowodzie - lepiej, żeby nie musiał za dużo myśleć przy tym. ;)
Kiedy CV jest gotowe, czas szukać pracy. Szczerze polecam mało prestiżową robotę typu sprzątanie, wykładanie towaru czy KFC. Nikt się tam nie będzie przejmował "panem od szczoty". Jeśli ktoś się przykładał do ćwiczenia głosu, może spróbować telemarketingu, dość łatwa do zdobycia praca. To mała wskazówka dla tych, którzy nie mają za dużo doświadczenia lub nie są całkiem pewni swojego wyglądu. Ci, którzy już popracowali, nie potrzebują tego akapitu. ;) Z czasem wyrabia się w człowieku jakiś taki system ostrzegawczy i już instynktownie wie, gdzie może aplikować, a gdzie zostanie potraktowany jako zboczeniec/kobieta.
Rozmowa o pracę umówiona? W takim razie bardzo ważny jest teraz wygląd. Lepiej przyjść ubranym zbyt oficjalnie niż zbyt na luzie, złota zasada rozmów o pracę. Zwłaszcza, jeśli aplikujesz do pracy, w której liczy się odpowiedzialność, utrzymanie porządku i w której jest kontakt z klientem. Polecam ciemne spodnie (absolutnie nie dżinsy, zwykłe, materiałowe spodnie, nie będące bojówkami czy skejtami) i trochę luźniejszą koszulę, np. w kolorową kratę czy cuś. Wtedy jednocześnie jest się ubranym schludnie, ale też nie sztywno. Jeśli ktoś nie wie, jak dobrać koszulę, niech pogrzebie w postach na temat dobierania ubrań, pisałem na ten temat wcześniej. Zimą czy chłodną jesienią można wbić się w jakąś marynarkę czy cwetr. ;) Wymówka finansowa czy w związku ze wzrostem niestety nie działa w tej sytuacji - za swoją marynarkę zapłaciłem łącznie ok. 40zł łącznie z przerobieniem na mnie. Wystarczy przejść się do paru lumpów.
I nieważne, że kolega idzie w dresie, a koleżanka w letniej sukience. My wręcz mamy obowiązek wyglądać schludnie, w sposób budzący zaufanie. Fryzura też nie powinna budzić sensacji. Moim wskaźnikiem zawsze jest babcia - jeśli jej odpowiada mój wygląd, znak, że wyglądam poprawnie. ;)
Podchodząc do pracodawcy, nigdy nie wyciągaj ręki pierwszy. To kobiety mają ten przywilej, ty go straciłeś. Zwolnij rękę, przekładając rzeczy do drugiej czy ściągając rękawiczki, ale nie jej nie podawaj. Rozmowa powinna przebiegać jak zwykła rozmową o pracę. Bez żadnego "ale wie pan, ja jestem transem" na samym początku. Zaprezentuj się jako zwykły pracownik, którym zresztą będziesz. Przy okazji masz też czas na ocenienie, czy pracodawca jest normalnym, tolerancyjnym człowiekiem, a nie chamem lub człowiekiem zamkniętym na lgbt. Da się to wyczuć po sposobie w jaki mówi, jak się zachowuje. I pamiętaj, że on też ocenia twoją mowę ciała. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, ale nie podpisujecie jeszcze umowy, masz dwa wyjścia - pokazać swoje zaświadczenia już teraz lub dopiero przy umowie. Ja zwykle dopasowuję to do pracodawcy. Wszystko na wyczucie. Jeśli umowa będzie podpisywana od razu, zwykle rzucam od niechcenia: "Jest jeszcze jedna sprawa, ale to nigdy nie był problem, więc jestem pewny, że w tym wypadku też będzie okej" i daję zaświadczenie do poczytania. Nie zmieniam przy tym wyrazu twarzy, nie płaszczę się, nie rzucam spojrzeniami typu "jestem normalny, błagam pana, niech mi pan uwierzy". Po przeczytaniu zwykle albo pada, że okej, albo pytania. Na pytania odpowiadam normalnie, zwykle są to pytania typu "kiedy zamierza pan uregulować sytuację?" itd. Parę razy padło nieśmiałe pytanie o to, co mną kieruje itd. Też odpowiadam. Nic nienormalnego, huh? Złota zasada, którą staram się wbijać wszystkim do łba - jeśli podchodzisz do swojego ts jak do czegoś naturalnego i normalnego, wszyscy wokół też będą tak to widzieć. Jeśli nie masz żadnego zaświadczenia, przygotuj sobie zawczasu odpowiednią "przemowę", w której wyjaśnisz krotko, o co chodzi. Tylko bez spiny. ;)
Potem już tylko pozostaje zaznaczenie, że wolałbyś, żeby współpracownicy o niczym nie wiedzieli. Zwykle to też nie jest problem. Jeśli składasz podanie do pracy, gdzie ktoś już wie, lepiej ominąć ten punkt i prosić wyłącznie o traktowanie jak zwykłego faceta. Poczta pantoflowa zawsze działa.
Jeśli poznałeś, że pracodawca nie jest kimś, kto zrozumie twoją sytuację, zwyczajnie podziękuj za pracę. Nie masz obowiązku podjęcia jej tylko dlatego, że chcą cię przyjąć.
Kiedy już dostaniesz pracę, pamiętaj, że pracodawca nagina się do ciebie i nie olewaj jej. Z drugiej strony nie stawaj się niewolnikiem, aż tak się nie poświęca. Po prostu rób swoje. Jeśli nikt wokół nie wie, musisz pamiętać, żeby tak pozostało. Zawsze bądź przygotowany na okres, miej zapasowego spłaszczaka lub awaryjny bandaż, unikaj mieszania współpracowników i niezaufanych znajomych.
W zasadzie niewiele, a zawsze działa w moim przypadku.
UWAGA! Wszelkie kopiowanie treści bloga bez mojej zgody będę uważał za kradzież. Wszystkie poniższe teksty (o ile nie napisano inaczej) są tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Cytując lub tworząc własny tekst na podstawie mojego, koniecznie zamieść źródło, tj.: http://transseksualizm.blogspot.com/
Czytasz starą część bloga, na której już nie pojawiają się aktualizacje. Żeby zobaczyć nowe posty, zajrzyj na nowy adres.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z całego serca moge polecić pracę w dużych korporacjach. Wszystkie mają wyraźne polisy nie dyskryminowania ze względu na gender. Osobiście dostałem się do firmy Aon, na rozmowie kwalifikacyjnej byli mega uprzejmi i zadali tylko kilka grzecznych pytań. Nie przynosiłem ze sobą żadnej dokumentacji medycznej/papierów. We wszystkich systemach, na ID, biznesowym mailu itd. mam teraz męskie imię i tylko 3 osoby w firmie wiedzą że jestem trans.
OdpowiedzUsuńJak Ci się udało to załatwić? Żeby funkcjonować w firmie jako facet tzn. mail, ID itp?
UsuńPracowałem w kilku miejscach i przyznam, że w każdym szli mi na rękę. Nawet jeśli była to praca z dokumentami (umowy pożyczki, faktury itd.) mogłem podpisywać się samym nazwiskiem.
OdpowiedzUsuńNa rozmowach też dopiero na samym końcu wspominałem o "drobnej kwestii dotyczącej dokumentów". Pracodawca ma już wtedy pewien wyrobiony obraz na podstawie pierwszego wrażenia i rozmowy, więc co najwyżej może się trochę zdziwić, wystarczy normalnie powiedzieć, że się jest ts w trakcie zmiany danych i jest ok ;)