UWAGA! Wszelkie kopiowanie treści bloga bez mojej zgody będę uważał za kradzież. Wszystkie poniższe teksty (o ile nie napisano inaczej) są tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Cytując lub tworząc własny tekst na podstawie mojego, koniecznie zamieść źródło, tj.: http://transseksualizm.blogspot.com/

Czytasz starą część bloga, na której już nie pojawiają się aktualizacje. Żeby zobaczyć nowe posty, zajrzyj na nowy adres.

8 marca 2014

Wizyta u dr Jankowskiej-Wojniak

Za czasów moich pierwszych poszukiwań dr Jankowska-Wojniak była jedynym lekarzem w Szczecinie zajmującym się stale transami (pomijając dr Jędrzejczaka, który opisał zagrożenia i odesłał do dr Dulko, ale to temat na osobnego posta). Jest seksuologiem i ginekologiem, ale na badanie narządów rodnych odsyła na USG. Z tego co pamiętam, to wydała mi się dość droga, jednak wtedy miałem mało do czynienia z lekarzami "ukierunkowanymi", prawdopodobnie była przeciętna cenowo. Miałem z nią kontakt w wieku 16-17 lat, więc mogę nie pamiętać wszystkich detali. Opisuję sytuację z tamtego czasu, jeśli coś się zmieniło, to o tym nie wiem.

Numer wziąłem z niebieskiego forum, zadzwoniłem, umówiłem się na raczej dość nieodległy termin. Rejestracja jest wyłącznie telefonicznie, dr Jankowska-Wojniak nie ma rejestratorki ani rejestracji stacjonarnej. Gabinet znajduje się na strzeżonym osiedlu (niski blokowiec zamknięty wokół kawałka zieleni z placem zabaw). Na zewnątrz jest wywieszka o gabinecie ginekologicznym, ale nikt nie wie, że do niego idziesz - wejście jest wspólne z mieszkaniami. Poczekalnia jest mała, z toaletą, oknem i dwoma rzędami kilku krzeseł (może z 8 miejsc w sumie). Byłem tam dwa razy, raz czekałem z parą i jakąś kobietą. Sam gabinet jest większy, na przeciwko drzwi znajduje się biurko, a obok za parawanami ginekologiczne sprzęty. Wchodzi się po kolei, bez wyczytywania nazwisk. Na pierwszej wizycie byłem zestresowany i nie do końca wiedziałem, czego oczekuję - pamiętajcie, że był to mój pierwszy lekarz, który przyznawał się do znajomości tematu transseksualizmu i który zgodził się mnie przyjąć jako małoletniego. Na początek poleciały standardowe pytania o dane i szczegóły medyczne, przy których się zaplątałem. Zostałem zapytany o imię, które ponoć (wg dr) nie istnieje w języku polskim, mimo świętego i kilku postaci z niedawnej historii, które nosiły identyczne. No nic. Przeszliśmy nad tym do niezręcznych pytań typu "czego ja właściwie chcę". Nie miałem wtedy jeszcze gotowych odpowiedzi, więc pokrótce opisałem swój plan, wg którego zaraz po maturze miałem zmienić dane. Pani doktor podjarała mnie sugerując, że jeśli się zepnę, to uda mi się to przed maturą, a hormony dostanę zaraz po osiemnastce. Na ochłodę dodała, że nie jestem pełnoletni, ba, nie mam nawet 17 lat, więc wszystko musi być załatwione za zgodą rodziców lub powoli - żebym w momencie otrzymania papierka miał 18 lat. Pomijam, że w teorii nie wolno mi było zrobić niczego przed osiemnastką, ale wybaczmy jej, Grabieżca zawsze umiał kombinować. Dostałem od niej zadanie domowe i polecenie stawienia się na następną wizytę. Zadaniem domowym było napisanie życiorysu emocjonalnego (więcej na jego temat w starszych postach), który wypociłem w jeden wieczór, a następne poprawiałem dwa następne. ;) Lekarka sprawiła na mnie wrażenie dość szorstkiej i nieprzyjemnej. Kilka razy testowała moją determinację i reakcje różnymi wypowiedziami - teraz bym to olał bez drgnięcia powieki, wtedy się lekko podgotowałem.

Następna wizyta odbyła się jak tylko na nią uzbierałem. Dr wywarła na mnie zupełnie inne wrażenie, była wesoła i odnosiła się do mnie przyjaźnie. Jakbym zdał jakiś test czy coś... No nic. Oddałem życiorys, który przeczytała przy mnie. Zadała kilka pytań wyjaśniających, po czym wypociny wywędrowały do mojej karty. Nie pamiętam zbytnio, co się potem działo, pewnie ustalaliśmy szczegóły wcześniej wspomnianego planu, ale na koniec dostałem skierowania. Jedno na kariotyp, drugie na USG narządów rodnych (ze zniżką 60% po znajomości do jej zaprzyjaźnionego diagnosty). Na następną wizytę miałem się zgłosić po zrobieniu badań, ale ze względów finansowych nie dałem rady i już nie zawitałem w gabinecie. Kilka lat szukałem lekarzy na nfz w okolicach Szczecina, później zmieniłem miasto zamieszkania i już kompletnie machnąłem ręką.

Moim zdaniem jest świetna dla tych, którzy są kompletnie zdecydowani i choć trochę przygotowani finansowo - na pewno nie przedłuża niczego. Ponoć hormony daje na trzeciej wizycie po wykluczeniu wad układu płciowego (czyli po badaniach, na które dostałem skierowania). Dla wahających się to może być odrobinę traumatyczna wizyta, polecam delikatniejszego specjalistę.

2 komentarze:

  1. Drogi Grabieżco! Przypisałaby ta pani hormony przed 18? Nie wiem, czy silić się na wypad do Szczecina czy od razu do Dulko, który daje hormony przed 18...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co pamiętam, nie miała problemu z nieletnimi, o ile zrobiło się wszystkie zalecane badania.

      Usuń

Ze względu na zamknięcie bloga komentarze dostępne wyłącznie dla autora i moderatorów.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.