UWAGA! Wszelkie kopiowanie treści bloga bez mojej zgody będę uważał za kradzież. Wszystkie poniższe teksty (o ile nie napisano inaczej) są tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Cytując lub tworząc własny tekst na podstawie mojego, koniecznie zamieść źródło, tj.: http://transseksualizm.blogspot.com/

Czytasz starą część bloga, na której już nie pojawiają się aktualizacje. Żeby zobaczyć nowe posty, zajrzyj na nowy adres.

11 grudnia 2014

Zmiana danych w szkole (cz.2.).

O zmianie danych w szkole pisałem już tutaj (podanie do szkoły tutaj). Na asku pojawiło się jednak sporo wątpliwości. Głośno i wyraźnie podkreślam, że nie podaję informacji z kosmosu. Wszystko testowałem albo ja, albo moi bliscy znajomi. Dzięki temu mam pewność, że nie wysyłam ludzi w maliny, tylko faktycznie podpowiadam, jak ułatwić sobie życie.

Jedną z głównych wątpliwości/zarzutów jest "to niemożliwe". Poniżej przedstawię więc swoje dokonania w podmianie szkolnych danych. Zmieniałem kilkakrotnie szkoły, dlatego miałem duże pole do eksperymentów. Przypomnę, że mówimy o sytuacji, w której nie ma się sądowo zmienionej płci ani wymienionych dokumentów.

Przed osiemnastką:
  • dopisanie męskiego imienia ołówkiem koło żeńskich danych,
  • wpisanie męskich danych zamiast żeńskich (ołówkiem),
  • używanie męskiej wersji żeńskiego imienia na listach wewnątrz klasy/grupy/koła zainteresowań (np. spis obowiązków przed przedstawieniem, lista składek, lista uczestników wycieczki),
  • używanie męskiego imienia na listach wewnątrz klasy/grupy/koła zainteresowań (np. spis obowiązków przed przedstawieniem, lista składek, lista uczestników wycieczki)
  • uzyskanie pozwolenia na podpisywanie się męskimi danymi na sprawdzianach i pracach kontrolnych (nie we wszystkich szkołach/nie u wszystkich nauczycieli),
  • przydział do męskich pokojów na wycieczkach,
  • pozwolenie na korzystanie z męskich toalet, szatni i pryszniców,
  • używanie wobec mnie męskiej wersji żeńskiego imienia/męskiego imienia (nie wszyscy nauczyciele),
  • używanie wobec mnie męskich końcówek, zwrotu "pan" (nie wszyscy nauczyciele),
  • przydział do męskiej części klasy w ramach różnych działań (np. Dzień Kobiet/Dzień Chłopaka, edukacja seksualna, ćwiczenia prowadzone przez pedagoga),
  • otrzymanie identyfikatorów z męską wersją żeńskiego imienia,
  • otrzymanie identyfikatorów z męskim imieniem.
Po osiemnastce:
  • zmiana danych w dzienniku na męskie (długopisem/wydrukiem),
  • wystawienie indeksu na męskie dane,
  • podpisywanie się męskimi danymi na wszystkich sprawdzianach, egzaminach i pracach kontrolnych,
  • dane żeńskie znane wyłącznie przez dyrekcję i pracowników sekretariatu (w szkołach dla dorosłych, w liceum dziennym wiedzieli też nauczyciele),
  • wystawienie legitymacji szkolnej na męskie dane (przez pomyłkę pani sekretarki, poprosiłem o zmianę na oficjalne: taka legitymacja jest nielegalna!),
  • wystawianie rachunków za opłaty semestralne w szkole wieczorowej na męskie dane (poprosiłem o zmianę na oficjalne),
  • karta w bibliotece na męskie dane,
  • zaświadczenie o posługiwaniu się męskimi danymi w połączeniu z żeńską legitymacją.
Zdecydowaną większość osiągnąłem bez opinii seks.-psych., po prostu cierpliwie tłumacząc i pisząc podania. Jak wspominałem we wcześniejszym poście, wygląd też jest ważny. Kiedy dyrekcja widzi faceta i sama się dziwi, że ma babskie imię, jest bardziej skłonna uwzględnić jego nietypowe potrzeby.
Nie wiem, jak to wygląda od strony prawnej, mogę jedynie powtórzyć wyjaśnienie dyrektorki jednej z moich szkół. Szkoła sama z siebie nie zmieni nikomu danych tylko na podstawie ichniego widzimisie. Potrzebuje do tego solidnej podstawy. Taką podstawą jest właśnie dezaprobata płci, która silnie wpływa na naukę (chęć do chodzenia do szkoły, relacje między uczniami itd.) oraz zdrowie psychiczne. Jeśli w takim przypadku dyrekcja otrzymuje oficjalne podanie, to jest w stanie naciągnąć zapisy w dziennikach na potrzeby trans-ucznia. Podanie przechowuje się wtedy razem z dokumentami o oficjalnych danych na wypadek kontroli lub gdyby ktoś nie wiedział, o co chodzi. Dlatego właśnie w podaniu powinno być też imię i nazwisko, jakiego dany uczeń/student chce używać.

15 komentarzy:

  1. "pozwolenie na korzystanie z męskich toalet, szatni i pryszniców" Przecież poza kwestią umowną nie ma żadnego prawa, które by ci nie pozwalało pójść do męskiej toalety. Ot umowna kwestia tresowania dzieci jak małpek: kształt A wchodzisz, kształ B nie wchodzisz. Bo... bo tak ;) /gq

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to z prysznicami brzmi już trochę niebezpiecznie. O ile toalety i szatnie zrozumiem, tak prysznice wymagają całkowitego rozebrania w niektórych sytuacjach (np. kiedy nie masz kąpielówek przy sobie lub nie możesz kąpać się w spłaszczaku/gaciach). No i stwarza inne zagrożenia. /gq

      Usuń
    2. Prawnie może i nie ma zapisu, ale społecznie nie jest to dozwolone. Dla wielu transów to jest dość duży przełom, dlatego wolałem zaznaczyć. To samo tyczy się pryszniców. Dla tych, którzy nie potrafią się maskować albo mają obawy, polecam kąpanie się wcześniej/później niż większość grupy. Zazwyczaj wystarczy pilnować, żeby stać tyłem, bo rzadko zdarzają się w szkołach/schroniskach prysznice bez przegródek. Można poćwiczyć w domu: ustawiasz kamerę przed wanną/prysznicem i myjesz się tak, jakby kamera była "niewtajemniczonym" kolegą. Potem sprawdzasz nagranie i widzisz, w jakich pozycjach jesteś bezpieczny, a w których nie. Kilka takich sesji i umiesz bezpiecznie brać prysznic.

      Usuń
    3. Trochę właśnie te społecznie jest chore dla mnie. Idziesz się wysikać/zrobić kupę/inne cele, a nie epatować swoją tożsamością - szkoda, że część ludzi widzi cię jako wchodzącego z kartką na czole z wielkim napisem dot. swojej tożsamości. Społecznie powiem z doświadczenia, że biologiczne K w toalecie M tworzy mniej problemów, niż odwrotnie. Skąd - nie wiem, czyżby panie po 30tce czuły się zagrożone ze strony na oko 14-letniego chłopca? o.O /gq

      Usuń
    4. Owszem, wydaje mi się, że kobiety zawsze czują się zagrożone ze strony mężczyzn, nie chodzi tylko o zagrożenie w sensie gwałtu, ale pewnie czują się nieprzyjemnie z tym, że je jakiś napaleniec może podglądać ;) W drugą stronę, to rzeczywiście tak nie działa, wielu facetów by się ucieszyło gdyby ich jakaś kobieta chciała popodglądać :D

      Usuń
  2. Jestem dopiero po 1 dawce tst. Od września mam zacząć 3 klasę liceum. Szkołę mogę zmienić. O ile dane w dzienniku/indeksie/listach itp można zmienić, to co z maturą? Na arkuszach nie wpisujesz nazwiska, ale listy przystępujących do matury to już inna bajka. Nie chciałbym przerywać nauki, a jednocześnie nie chcę żeby ktokolwiek się dowiedział o moim prawdziwym "ja". (oczywiscie dyrekcja, sekretariat itp to wiadomo, że muszą wiedzieć).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile na komisjach z personelem danej szkoły nie ma problemu i występuje się oficjalnie, o tyle na listach, które sprawdza ktoś z zewnątrz, musisz podać dane z dowodu. Jeśli nie będziesz mieć legalnego dokumentu z imieniem z listy, nie wpuszczą cię na maturę.

      Usuń
    2. Wiadomo, że do egzaminu państwowego muszę mieć dane z dowodu (niestety, ale się nie kłócę). Tylko np. u mnie w szkole wywieszane są listy przed salą z nazwiskami uczniów przystępujących do matury. Czy na tej liście mogę mieć wpisane "ustalone" z dyrekcją nazwisko? A na salę wejść okazując się oczywiście dowodem? I modląc się by nie usłyszeć na cały korytarz "to nie pana dowód" albo "pan jest kobietą?" - co już mi się w innych okolicznościach niestety zdarzało:/

      Usuń
    3. To zależy. Jeśli te listy to te same, które wręcza się egzaminatorom (drukuje się kilka razy i jedne lądują na ścianie, a inne u nauczycieli), to nie ma szans. Jeśli drukuje się je osobno, to można poszaleć. Baaaardzo ważne jest pilnowanie, żeby listy na egzaminie były zgodne ze stanem faktycznym - mała pomyłka pani sekretarki, pomylone listy i nie wpuszczą cię na egzamin.

      Usuń
    4. Yhm. Rozumiem. Czyli więcej trzeba się dowiadywać już konkretne w szkole. A nie wiesz przypadkiem jak to jest z wchodzeniem na salę przy maturze? Wyczytują i trzeba wchodzić po kolei czy mogę się umiejscowić na samym końcu i poza uszami pozostałych uczniów się wylegitymować?
      Tak czy inaczej dziękuję bardzo za odpowiedź. Trochę na pewno się sytuacja rozjaśniła.

      Usuń
    5. To ja mogę powiedzieć, bo w tym roku pisałem maturę. W mojej szkole było tak, że przy pisemnych nie wyczytywali, nie wołali po kolei. Podchodziło się do nich, pokazywało dokument i wchodziło na salę. Nikt nic do mnie nie powiedział (oprócz zwyczajnego "dzień dobry"). Czasami prosili o zachowanie kolejności z listy, ale jak ktoś przyszedł na samym końcu, to go przecież nie wypraszali. Nie było też żadnego problemu z tym, że przyszedłem w garniturze ;)
      Co do ustnych, tu jest inaczej. Nie ma, że się przyczaisz na końcu - egzaminatorzy wychodzą z sali i wyczytują cię po imieniu i nazwisku. Wszystko idzie według listy. Jest jednak inna szansa do wykorzystania: uczniowie zazwyczaj przed ustną są rozgadani, pytają się, jak poszło, co było, co będzie lub po prostu przypominają sobie materiał. Robią to też zazwyczaj w pewnej odległości od sali, aby nie przeszkadzać. Kolejność ogłoszona jest dużo wcześniej, więc możesz sprawdzić, po kim jesteś w kolejce. Kiedy już twój czas będzie blisko, po prostu odłącz się od kolegów i podejdź pod salę. Gdy egzaminator wyjdzie, wystarczy skinąć, popatrzyć na niego czy coś, pokazać dowód, zrobić krok do przodu, jakoś zasygnalizować, że wiesz, że teraz twoja kolej. Jeśli dobrze pójdzie, nawet cię nie wyczyta, tylko sprawdzi dowód. (Może się też zdarzyć, że będzie to nauczyciel z twojej szkoły, który kojarzy cię z przerw bądź zastępstw.) Jeśli pójdzie gorzej, wyczyta cię, ale ciszej, a znajomi prawdopodobnie i tak nie usłyszą :)

      Usuń
    6. "Prawdopodobnie"... Ehh i tego się boję. Nie dość ze stres związany z maturą, to jeszcze to:/ I jeszcze jest kwestia listy. W całej szkole będzie zdawać maturę jakieś 30 osób. Raczej nie umknie uwadze innych, że na liście nie ma jednego z kolegów, ale jest jakieś nieznajome nazwisko:(
      Już się zastanawiam czy nie zrobić sobie przerwy 1 semestr. Wtedy 5 zdam normalnie, złożę pozew do sądu, ureguluję sobie sytuację prawną w ciągu 6 semestru, który skończyłby się zimą, a do matury już bym miał nowy dowód i zero stresu, że "ta" na liście to nie "ten" co przyszedł zdawać.
      Co o tym myślicie?

      Usuń
    7. Mam kilku znajomych, którzy robili przerwę na maturę. Słyszałem też o zdawaniu matury w innym miejscu, o ile się to uargumentuje (w innym mieście, inna szkoła nie przejdzie). Może to by było wyjście?

      Usuń
    8. Rozmawiałem w kilku szkołach z miłymi paniami, które praktycznie jednogłośnie powiedziały, że jeśli chcę uniknąć tak niekomfortowej sytuacji, to jednak lepiej byłoby do matury podejść już z nowymi danymi. Nie wiem jak w innych regionach, ale wokół mojego miasta i kilku pobliskich niestety będę miał problem. Chyba jednak zdecyduję się na ten semestr przerwy:/
      Cóż, przynajmniej odpocznę trochę :)
      Tak czy owak dziękuję za wszelkie informacje, niezmiernie mi pomogły :)

      Usuń
  3. Hej, Grabieżco, mam pytanie. Co w przypadku, gdy dziennik jest tylko elektroniczny? Nie można wtedy drugiego imienia wpisać ołówkiem czy coś takiego.. Trochę mnie to martwi, bo chciałbym o siebie zawalczyć, ale ta kwestia jest trochę niepewna

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na zamknięcie bloga komentarze dostępne wyłącznie dla autora i moderatorów.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.