UWAGA! Wszelkie kopiowanie treści bloga bez mojej zgody będę uważał za kradzież. Wszystkie poniższe teksty (o ile nie napisano inaczej) są tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Cytując lub tworząc własny tekst na podstawie mojego, koniecznie zamieść źródło, tj.: http://transseksualizm.blogspot.com/

Czytasz starą część bloga, na której już nie pojawiają się aktualizacje. Żeby zobaczyć nowe posty, zajrzyj na nowy adres.

26 maja 2012

Czy jestem transseksualistą?

Zajrzyj do posta z testem na transseksualizm.

W komentarzu do posta, gdzie możecie proponować tematy kolejnych wpisów podrzucono pomysł postu dla ludzi, którzy zastanawiają się, czy są ts. Szczerze mówiąc, jest to dość ciężki orzech do zgryzienia. Tyle przemyśleń na początku odkrywania samego siebie, co i transów. Jedni tak jak ja czują to od zawsze, inni wariują przechodząc burzę hormonalną, a jeszcze inni dojrzewają do tego latami, już po założeniu rodziny zgodnie z genetyczną płcią. To, co tutaj napiszę, będzie krótkim streszczeniem tego, co sam myślę, co usłyszałem od znajomych transów przez te parę lat i o czym czytałem. Wszelkie uzupełnienia jak najbardziej mile widziane.

Cytat ze wspomnianego komentarza:
"Może jakiś post dla 'początkujących'? Co mam na myśli... Kiedy zaczynasz coś podejrzewać, zaczynasz szukać i trafiasz chociażby na tego bloga, ale chciałbyś wiedzieć, czy to w ogóle ciebie dotyczy jakoś. Więc może jakaś krótka notka na temat pierwszych myśli, pierwszego szoku, pierwszych zaprzeczeń, że no gdzie, ja?"

Faktycznie, coś takiego często jest potrzebne. Sam potrzebowałem podobnych informacji szukając wypowiedzi osób aseksualnych. Nie wnikając już, do jakich wniosków wtedy doszedłem, takie zwierzenia z życia, a nie podręcznikowe przykłady, bardzo mi pomogły. Dlatego spróbuję swoich sił w napisaniu tego posta, choć wiem, że zawsze, niezależnie od tego, co napiszę, nigdy nie będzie idealny i nie będzie pasował do każdego. Jeśli zastanawiasz się, czy jesteś ts i trafiłeś na tego posta, pamiętaj: możesz być ts i nijak nie odczuwać tego, co tutaj napiszę lub nie być ts i zgadzać się w pełni z wpisem.

Nie opiszę uczuć, które towarzyszą pierwszym chwilom życia jako trans, ponieważ to jest nie do opisania. Nie będę wypisywał jakiś formułek, zasad i porad. Po prostu opiszę kilka historii. Może znajdziecie w tym swój życiorys, może nijak się to nie będzie miało do waszych przeżyć... Innego sposobu na tego posta nie znalazłem.

Zacznijmy od przypadku mi najbliższego, czyli poczucia ts od małego. Oczywiście nie miało to nic wspólnego z rozumieniem, że mam dezaprobatę płci i chcę jej korekty... Ja po prostu byłem chłopcem z dziwnym siusiakiem. ;) Było to dla mnie oczywiste jak słońce na niebie, dla moich kolegów również. Błogosławiona nieświadomość dzieci w przedszkolu. Później oczywiście był szok - dorastanie, piersi, okres, brak zarostu na szczęce... Cud, że jako jeden z niewielu przeszedłem mutację (tak, dziewczęta  miewają mutację, choć w zdecydowanej większości głos zmienia im się stopniowo i niezauważalnie). Jakie towarzyszyły mi myśli? Przede wszystkim skrajne obrzydzenie, kiedy musiałem na siebie spojrzeć i poczucie obcości własnego ciała. To po prostu nie byłem ja. Z w miarę wysokiego, sprawnego chłopaczka wyrosło bliżej nieokreślone coś - coś, ponieważ wyglądem bezsprzecznie pasowało do części żeńskiej, a zachowaniem i mową zdecydowanie do męskiej. Każde zainteresowanie ze strony chłopaków traktowałem jako osobistą obrazę. Nie wiedziałem do końca, co jest nie tak. Nie na zasadzie - jestem dziewczyną, to czemu chcę być chłopakiem, a na odwrót. Jestem facetem, więc czemu się tak zmieniam? Próbowałem odnaleźć się w tej sytuacji, próbowałem zostać kobietą. Wzorowałem się na stereotypach, naśladując otoczenie. Nic z tego... Zacząłem się chlastać, wychodzić na ulice na całe noce i zaniedbywać siebie w każdej dziedzinie życia. Nie miała znaczenia nauka, znajomi, rodzina czy rozrywka. Byłem sam sobie obcy do tego stopnia, że funkcjonowałem na zasadzie auto-pilota. Kiedy zostałem ledwo odratowany po próbie samobójczej i skierowany na przymusowe leczenie psychiatryczne, postanowiłem dać sobie siana z zabawą w kobietę i wróciłem do siebie. I od tej pory towarzyszy mi głównie frustracja i zniecierpliwienie, ale przynajmniej wiem, kim jestem.


Większość moich znajomych odczuła swój ts pierwszy raz w wieku dojrzewania. Naście lat, buzujące hormony, pierwsze kontakty seksualne... Reakcja na nowe bodźce ich niepokoiła i to sprawiło, że odkryli w sobie ts. Poniżej trzy historie moich znajomych, roboczo tu nazwanych X, Y i Z. Są na różnych poziomach, jeśli chodzi o detale, bo nasze znajomości różniły się znacznie.

X nie utrzymuje ze mną już kontaktu, jakoś się urwał z czasem bez powodu, ale przez wspólnych znajomych mam pojęcie, co się z nią dzieje. Tak, z nią, ponieważ ts okazał się być fałszywym tropem. Poznaliśmy się będąc w gimnazjum. Ja - świeżo po walce o własną tożsamość, ona dopiero ją zaczynała. Jako, że akurat w gimnazjum wszyscy wiedzieli kim jestem, nie miała problemu z zaczęciem rozmowy. Okazało się, że od dwóch lat czuje dobrze mi znaną obcość własnego ciała. Nie chciała wiązać się z żadnym chłopakiem, brzydziła ją sama wizja zbliżenia, ubierała się w unisexy i miała krótkie włosy. Na czatach używała męskich danych, żeby nawiązać kontakt z dziewczynami, które jej się podobały (młodsi mogą nie wiedzieć, ale wtedy nie było facebooka ani podobnych;). Ale mimo, że dziewczyny jej się podobały, to własne ciało w wizji seksu lesbijskiego ją odrzucało. Spróbowaliśmy zatem najprostszej metody sprawdzenia, czy może być ts - test prawdziwego życia, wersja amatorska. ;) Czyli po prostu ubieranie się w męskie rzeczy i wyjście na miasto jako facet. Poczucie obcości i frustracja pogłębiały się. Odechciało jej się jakichkolwiek bliskich kontaktów z ludźmi. Co się z czasem okazało? X jest w tej chwili w miarę szczęśliwą lesbijką w kilkuletnim związku. Została wychowana w tradycyjnej rodzinie, stąd obrzydzenie na myśl, że jako kobieta mogłaby być z inną kobietą. Podążając za modelem mężczyzna+kobieta starała się zmienić siebie w faceta. Na szczęście zgłosiła się do rzetelnego psychologa, z którym rozpracowała ten problem i teraz jest ok.

Y do tej pory nie wie, kim jest. Jest rozdarty pomiędzy byciem dobrą córką a dobrym partnerem. Wychowywała go matka, która podczas porodu miała 40 lat. Jest więc teraz dość starszawa, a do tego wdowa. Cieszy się, że udało jej się wychować córkę mimo kłopotów finansowych. Y dostał się na dobre studia, miał porządnego chłopaka z tzw. dobrego domu i plany ślubu. Czuł się w obowiązku odpłacić matce za lata trudu, wyrzeczeń i wsparcia. Spełniał jej wizję szczęśliwego życia. Ze dwa, trzy lata przed pójściem na studia zaczął odkrywać, że nie do końca czuje się dobrze w takiej roli. I nie chodziło o podporządkowanie życia do wizji matki - nie czuł się do niczego zmuszany, sam wybrał tę drogę. Miał raczej problem z samym sobą. Raz myślał, że to kwestia PMSu, raz, że jest lesbijką, innym razem, że chciałby, żeby jakiś brzdąc mówił do niego "tato". Cieszył się, kiedy ktoś przez telefon mylił go z jego narzeczonym (oboje mieli podobne, ni to wysokie, ni niskie głosy, co często powodowało dość zabawne pomyłki), ale jednocześnie lubił dostawać komplementy na temat swoich długich nóg i szczupłej sylwetki. Do ślubu nie doszło, narzeczony do tej pory nie wie dlaczego, a Y związał się po kilku latach z dziewczyną z roku jako lesbijka. Nadal jednak było coś nie tak. Nigdy nie miał orgazmu, kiedy czuł dotyk na swoim-nieswoim ciele, brakowało mu czegoś w życiu, czuł, że mu coś umyka. Nie chodziło wyłącznie o seks, ale tam odczuwał to najmocniej. Poznaliśmy się przez wspólnego znajomego, który nie wie o moim ts. I w zasadzie Y też by nie wiedział, gdyby kiedyś po kilku drinkach nie wyżalił się, co mu w środku siedzi. Porzuciłem mu kilka magazynów, linków, filmów... Był jeszcze bardziej zdezorientowany i przestraszony, bo pasowało mu to do "objawów". W chwili obecnej jego dziewczyna jest zapoznana z sytuacją, Y chodzi na psychoterapię, a matka uważa jego kobietę za bliską przyjaciółkę. Nie używa określenia transseksualista, choć sam stwierdza, że czuje się tak, jak większość transów. Jest zbyt rozdarty, żeby jednoznacznie zdecydować, w którą stronę chce iść. Nie śpieszy się z prostowaniem sytuacji, mimo, że za kilka lat stuknie mu 30stka. Nie zamierza nic robić za życia swojej matki.

Z jest chyba stereotypowym transem. ;) Zaczynał dorastanie jako roześmiana, popularna dziewczyna, kończył jako wiecznie zgarbiony chłopak z włosami na twarzy i nosem wbitym w telefon. Oczywiście przeszedł przez etap rozważania homoseksualizmu - jak większość znanych mi transów. Szukał po internecie hasłami "nienawidzę swoich piersi", "chcę być chłopakiem", "lubię nosić męskie ubrania" czy "damski transwestyta"... Czyli swój problem rozumiał, ale nie wiedział, jak go nazwać. W zależności od dnia cyklu i PMSów zmieniał zdanie na temat swojej tożsamości. Raz ciągnęło go do ciepłej, męskiej klaty, innym razem chciał bronić własnym ciałem koleżanek. Był cały czas rozdarty między wygodnym, sprawdzonym życiem lubianej dziewczyny i niepewnym, pełnym wstydu życiem trans-faceta. W domu o niczym nie wiedziano, ubrania na męskie zmieniał po wyjściu z domu na strychu lub w krzakach. Poznawał ludzi wyłącznie przez internet, oddzielał ich grubą krechą od "starego ja". Wydawał kupę kasy na kolejne męskie ciuchy, które z czasem odkryło jego młodsze rodzeństwo i doniosło o tym rodzicom. Oczywiście awantura karczemna, wszystkie męskie rzeczy zostały wyrzucone, a kurek z pieniędzmi zakręcony. W szkole zaczęły się pojawiać fatalne oceny i ryzyko kiblowania, problem z nawiązywaniem kontaktów i ogólne wycofanie się z realnego życia na rzecz internetu. Skończył ledwo liceum i na tym skończył edukację, bo nie ma siły pójść na studia jako kobieta. W domu problem jest starannie olewany, pracuje jako pracownik fizyczny, unikając ludzi na magazynie, od czasu do czasu spotyka się z jakąś dziewczyną, ale że jego miejscowość jest dość mała, szybko wszystko się roznosi i dziewczyna go rzuca. Zamiast oszczędzać na diagnozy i rozprawę, poprawia sobie humor i samoocenę wydając pieniądze na męskie kosmetyki i ubrania, które chowa po znajomych. Oczywiście poprawa humory trwa krótko, bo uświadamia sobie, że kasa znowu wsiąkła w pierdoły, więc znowu chce sobie poprawić humor... I tak w kółko. Ma plan leczenia, o którym często dyskutuje, ale od lat go nie rozpoczął.

O rozpoznaniu ts w dorosłym życiu wiem niewiele, dlatego śmiało możecie się podzielić, jeśli macie coś do napisania na ten temat. Znam tylko jeden przypadek i to nie osobiście, a jako znajomego mojego przyjaciela. Ów trans spędził większość życia jako samotna kobieta, lubiana, ale jednak samotna. Nie podejmował żadnych działań w kierunku leczenia. Dopiero po czterdziestce zajrzał w siebie, przeszedł testy i w ciągu dwóch lat przeszedł wszystkie operacje. Jako dorosły człowiek miał stałe źródło pieniędzy, wykształcenie i plan na życie, więc było mu oczywiście łatwiej niż młodziakom takim jak ja i moi znajomi. Ale co się przez te lata pozastanawiał i przecierpiał, to jego.


Jak widzicie, scenariuszy może być mnóstwo, a każdy odczuwa to inaczej. Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej na temat moich przemyśleń, to zapraszam na Dziennik, ale poza tym nie jestem w stanie napisać nic ogólnego i uniwersalnego dla tych, którzy szukają samych siebie. Jest tylko jedno, co powinniście zapamiętać - to wy macie być szczęśliwi i żyć zgodnie z sobą. Jeśli nie krzywdzicie nikogo innego, to macie pełne prawo do podążania swoją drogą. Nie bój się nad sobą zastanawiać i dopuszczać myśli sprzecznych z ideałem "tru transa". Każdy z nas ma czasem wątpliwości, gorszy dzień czy zwyczajnie dość życia w zawieszeniu.

22 komentarze:

  1. Cześć Jestem Simona i od zawsze czułam, że jestem facetem uwięzionym w ciele kobiety dlatego teraz się zdecydowałam napisać i powiedzieć o swoim rozpoczętym procesie zmiany płci bo już dalej w takim więzieniu ciała żyć nie mogę tak dłużej bo się kiedyś zabiję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzenia zatem i gratuluję. ;) Proponuję zacząć od własnego imienia, a nie narzuconego, z nim jest jakoś tak łatwiej, wiesz kim jesteś.

      Usuń
  2. Hi! This is my first visit to your blog! We are a group of volunteers and starting
    a new project in a community in the same niche.
    Your blog provided us valuable information to work on.
    You have done a extraordinary job!

    Feel free to visit my web-site ... Workouts to increase vertical leap

    OdpowiedzUsuń
  3. We are a group of volunteers and starting a new scheme
    in our community. Your website offered us with valuable
    info to work on. You've done an impressive job and our whole community will be grateful to you.

    My blog Exercises to improve Vertical jump

    OdpowiedzUsuń
  4. Hello There. I found your weblog the usage of msn.
    This is a really smartly written article. I will make sure to bookmark it and return to
    read extra of your useful info. Thank you for
    the post. I'll certainly comeback.

    Here is my blog post; vertical leap exercises

    OdpowiedzUsuń
  5. Undeniably imagine that that you stated. Your favorite justification appeared to
    be on the net the easiest thing to take note of.
    I say to you, I certainly get annoyed while other people think about issues that they plainly don't know about. You controlled to hit the nail upon the highest and outlined out the whole thing without having side-effects , other people can take a signal. Will likely be back to get more. Thank you

    my web page - Best vertical jump program

    OdpowiedzUsuń
  6. I create a comment whenever I appreciate a post on a website or
    I have something to contribute to the discussion. Usually it's caused by the fire communicated in the article I looked at. And on this post "Czy jestem transseksualist�?". I was moved enough to leave a thought :-P I actually do have a few questions for you if you usually do not mind. Is it only me or does it seem like some of these remarks come across like they are written by brain dead individuals? :-P And, if you are writing on other places, I would like to keep up with anything new you have to post. Would you list all of all your shared sites like your Facebook page, twitter feed, or linkedin profile?

    Here is my web blog; workouts to improve vertical

    OdpowiedzUsuń
  7. Unquestionably believe that which you said. Your favorite justification appeared to be
    on the net the easiest thing to be aware of. I say to you, I certainly get irked while people think about worries that they plainly don't know about. You managed to hit the nail upon the top and defined out the whole thing without having side effect , people could take a signal. Will likely be back to get more. Thanks

    My web-site :: exercises to improve vertical

    OdpowiedzUsuń
  8. You really make it appear really easy with your presentation but I
    to find this matter to be actually one thing that I think I
    would by no means understand. It sort of feels too complex and very vast for me.
    I am taking a look ahead in your next publish,
    I'll attempt to get the hold of it!

    Also visit my webpage :: vertical leap workouts

    OdpowiedzUsuń
  9. Informative article, totally what I was looking for.


    my web blog :: exercises to increase vertical jump

    OdpowiedzUsuń
  10. A co to znaczy jeśli nie jestem ani nie chcę być facetem, ale nie podoba mi się bycie kobietą? Są jakieś formy pośrednie? Czytałam gdzieś o transgenderyźmie, crossdressingu podwójnej roli itd, ale to raczej nie dla mnie. Bo nie chodzi mi o to, żeby ludzie mnie brali za faceta, tylko żeby przestali mi podtykać klasyczną żeńską rolę płciową i czepiać się, jeśli mi się to nie podoba.
    Meggi

    OdpowiedzUsuń
  11. Hi there friends, nice piece of writing and fastidious arguments commented
    here, I am actually enjoying by these.

    My homepage :: exercises to increase vertical jump

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam na imię Klaudia ale na portalach mówią na mnie Kladik ewentualnie Klaudiusz. Jestem nastolatkiem. Wszyscy mnie biorą za dziwaka. Gdy proszę koleżankę by swoim znajomym przedstawiała mnie jako chłopaka, ona mnie przedstawia jako dziewczynę. Miałem już swoją pierwszą dziewczynę ale przez internet. Moja mama tego nie rozumie a ja nie wiem jak jej to powiedzieć. Ktoś pomorze?

    OdpowiedzUsuń
  13. Y brzmi jak ja :/ pora umierać

    OdpowiedzUsuń
  14. Heh, jeśli to komu pomoże to wpiszę swoje pierwsze odczucia.
    Cóż, ja miałem swoje początki w tworzeniu postaci na forach pbf (tudzież rpg). Nigdy nie tworzyłem postaci babek, bo nie znosiłem tego. Nie czułem się dobrze. Generalnie w gimnazjum tak mnie pociśnięto, że stałem się nie-sobą po całości. Aż żal wspominać, ale do czego dążę - przeniosłem całego siebie na papier i zawsze pisałem jako facet. Chciałem być, ale był też świat dookoła który wymagał czego innego.
    Pierwsze uczucia, gdy zdecydowałem się przestać zaspokajać otoczenie, a zaspokoić siebie. Ciężko i lekko na raz. Bałem się, panikowałem, jednocześnie czując ulgę i wolność. Ktoś mi coś powiedział, zabolało, ale nie chowałem się tylko walczyłem. Bolało jak... No wiadomo, jak to babskie uczucia. Nauczyłem się być babą na pokaz, to i ciężko było przestać. Potem, kiedy odzwyczaiłem się od poprawiania pod kryteria płci... Wow. Nagle poczułem się szczęśliwy jak nigdy. Wywaliłem wszystko, co dotąd było moim więzieniem. Moja szafa skurczyła się o jakieś 90%, aż nie mam co na siebie włożyć czasem i w panice robię pranie (jedno, bo nie mam więcej ubrań) - ale mnie to już nie obchodzi. Czuję spokój. Na początku bałem się, bo nie chciałem ingerować w ciało hormonami. Chciałem po prostu być facetem. Ale no magii specjalnej na to nie ma, ani nauki, żeby myśleniem zmienić wszystko. Zacząłem panikować z powodów finansowych - że nie uda się, że będę jak w klatce, że się boję, nie chcę. Krzyczałem od wewnątrz i znów się uspokajałem. Pierdzielnik na całego. Ale pracowałem nad sobą, wkurwiony na maksa, że znowu zachowuje się jak miękka pipa.
    Potem powiedziałem matce. I tutaj ogromny szok. Zamiast się zdenerwować czy zasępić, milczeć czy coś jak to ma w zwyczaju, przyjęła to ze spokojem i opowiedziała mi historyjkę. Podobno kiedyś cyganka jej powróżyła, że będzie miała dwoje dzieci. Dziewczynkę i chłopca, ale według niej (wróżbitki) to było bardzo dziwne i nie do pojęcia,mówiła mojej matce, że to zagmatwane i nie widzi dlaczego. Uśmiałem się i co głupie trochę mi ulżyło.
    Czasami mam humory, taaa, bo nie biorę jeszcze hormonów. A jak mam humory to po dwóch dniach zazwyczaj się ogarniam i jestem zły na siebie, bo nie rozumiem dlaczego się tak zachowywałem.
    Tak więc u mnie było. O diagnozę jestem nadzwyczaj spokojny, bo wiem co czuję, czego chcę. Przestałem bać się ingerencji. Zacząłem ciężko pracować nad sobą i staram się nie zauważać babskich humorków mojego ciała. Na terapii wyszło, że traktuję je jak "iron mana" w którym siedzę. Że nie mam kasy na innego, to używam swojego tak dobrze jak się da. Tyle. Może komuś się przyda treść żołądkowa mojego żywota ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No podsumowując, żeby było logicznie (bo chyba podryfowałem z emocjami) - byłem nieświadomy siebie, bo kazali mi kimś być, a ja się nie zastanowiłem kim jestem. Nie polecam bezmózgiego słuchania czego chcą inny - właśnie skończyłem walkę z 6letnią depresją ;) Minęła kiedy się trochę poznałem.

      Usuń
  15. tylko uwaga - to będzie długie i nie wiem, czy ktoś chce słuchać mojej gadaniny;)

    od małego miałem wrażenie, że coś jest nie tak. nienawidziłem warkoczy, w które mama czesała mi włosy i ilekroć traciła mnie z oczu rozpuszczałem je i spinałem długie włosy tak, żeby nie przeszkadzały i nie były zbyt widoczne. bawiłem się samochodzikami i ganiałem z chłopakami po osiedlu, łażąc w chłopięcych ciuchach z bananem na twarzy. to były najlepsze lata mojego życia, bo nie zdawałem sobie sprawy z tego, że z teoretycznego punktu widzenia coś jest "nie tak". ciotki kupowały mi lalki na święta i urodziny, a ja chowałem je w tej jednej szufladzie pod ubraniami, aby któregoś dnia pod wpływem napływu weny obciąć im wszystkim włosy na krótko i ubrać w męskie ciuchy krzywo uszyte przeze mnie (zszywałem koniec z końcem na okrętkę i chociaż wyglądało to beznadziejnie, to z pewnością nie było babskie). dzięki temu stwierdziłem, że to takie proste - stać się tym, kim chce się być. pamiętam do dziś, jak schowałem włosy pod czapkę, zniżyłem głos i powiedziałem do lustra, że to właśnie jestem ja. w wieku ośmiu lat ściąłem włosy na zapałkę i była to naprawdę super decyzja, bo od tamtej pory nadal są krótkie. teraz tylko zapuściłem je trochę na górze, żeby mieć grzywkę (ach te pryszczate czoła nastolatków).
    nie zwracałem na to uwagi tak długo, jak nie nadeszło gimnazjum. miałem, jak się może zdawać, idealne życie. ale w praktyce wcale nie byłem szczęśliwy. w dodatku im większe stawały się moje piersi, tym gorzej czułem się we własnym ciele - po prostu nie miało ich tam być i wiedziałem to od początku. ciąłem się i biłem po klatce piersiowej, bo nie mogłem już wytrzymać. często nadal robię to drugie. chłopak namawiał mnie do seksu; każda dziewczyna by się zgodziła - był wysoki, przystojny i miał świetny charakter. ale ja na samą myśl, że traktowałby mnie jak kobietę i robił z moim ciałem to samo, co z kobietą, czułem obrzydzenie. kiedy w końcu dochodziło do zbliżenia, nie sprawiało mi to wcale przyjemności, raczej dyskomfort i coraz większą nienawiść do własnego ciała. potem to samo było z moją dziewczyną, czyli jedyną osobą, którą tak naprawdę kochałem. teraz jestem sam, mam tylko jednego przyjaciela, będącego jedynym człowiekiem, któremu ufam.
    jakiś rok temu poznałem transseksualnego chłopaka, dzięki któremu nauczyłem się nazywać sposób, w jaki się czułem. bardzo pomógł mi odnaleźć siebie. nasz kontakt bez większego powodu się urwał, ale to, co dla mnie zrobił bardzo wiele znaczy. jestem jeszcze przed zasadniczym CO, jeśli chodzi o rodziców, ale podchodzę do tego wolno, tj. wspominam o tym, że nie czuję się dobrze w ciele kobiety, rozmawiam z nimi na ten temat i rzucam ukradkowymi tekstami dotyczącymi transów. powiem szczerze, że idzie ciężko, bo chociaż zaakceptowali mój panseksualizm bez żadnego problemu, z ts mają chyba większy problem. planuję wyjść z szafy jeszcze przed nowym rokiem. w styczniu mam wizytę u psychiatry (generalnie, nie tylko z powodu moich wątpliwości dotyczących płci) i zamierzam porozmawiać z nią na ten temat; może uda jej się przekonać rodziców. trzymajcie kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  16. Hmm, brzmi znajomo. Tzn. częściowo znajomo. Mam 30 lat, od dziecka noszę chłopięce/później męskie ubrania, używam męskich kosmetyków, zapachów. Podobają mi się kobiety, ale nie wiem jakoś nie czuję płci - ani facet ani kobieta. Nie lubię damskich ubrań, perfum, źle się w nich czuję. Wydaje mi się, że ts mocniej czuje niezgodność ciała z głową, u mnie to jest tak "cholera, gdyby nie te &^@# cycki, mógłby być mniejszy rozmiar". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponuję poczytać o ludziach niebinarnych (non-binary, enbies). Jeden z "podtypów" to agender, czyli ludzie, którzy albo w ogóle nie czują płci jako takiej, albo skupiają się wyłącznie na płci fizycznej (płeć jest dla nich jedynie sposobem do rozmnażania i nie wpływa na ich osobowość). Są także inne opcje, np. genderqueer (trudna do określenia płeć lub dowolna mieszanka płci). Może tutaj znajdziesz coś, co wyda Ci się bliższe? :)

      Usuń
    2. Osoby agenderowe nie określają swojej podmiotowości przez pryzmat 'rodzaju' (ang.'gender), a nie "w ogóle nie czują płci jako takiej, albo skupiają się wyłącznie na płci fizycznej (płeć jest dla nich jedynie sposobem do rozmnażania [...]).

      Usuń
    3. Opierałem się na tym, co słyszałem od osób agender, z którymi miałem okazję rozmawiać. Bardzo możliwe, że nie jest to jedyny sposób, w jaki odczuwają swoją płeć/jej brak i ktoś inny może to opisać całkowicie inaczej.

      Usuń

Ze względu na zamknięcie bloga komentarze dostępne wyłącznie dla autora i moderatorów.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.