Wszelkie scenki sądowe, które macie okazję oglądać w telewizji mają zazwyczaj mało wspólnego z realną rozprawą. Nie ma na sali tłumów obcych ludzi, świadkowie nie czają się zaraz przy oskarżonym, a przesłuchiwany ma marne szanse na gorące dyskusje z sędzią... Poniższy tekst na podstawie moich doświadczeń.
O samej rozprawie dowiadujesz się z pisma sądowego, które przychodzi do Ciebie na adres podany w pozwie. Zazwyczaj z dużym uprzedzeniem, więc możesz sobie spokojnie zaplanować dany dzień. Sąd kontaktuje się wyłącznie przez listy, nikt nie będzie dzwonił ani nawiedzał osobiście. W dniu rozprawy należy pojawić się wcześniej. Musisz przejść kontrolę ochrony, oddać kurtkę do szatni i znaleźć salę w sądowym labiryncie. Weź ze sobą kartkę z wezwaniem na rozprawę, znajdziesz tam wszystkie potrzebne informacje w razie, gdybyś się nie mógł znaleźć. Na "twoich" drzwiach będzie informacja o rozprawach zaplanowanych na dany dzień - możesz łatwo sprawdzić, czy poprzednia już się zakończyła czy jeszcze trwa. Kiedy dotrzesz już pod salę, przygotuj dowód osobisty (nie musisz go trzymać w ręku, chodzi o to, żebyś nie musiał grzebać po miliardzie przegródek, kiedy cię o niego poproszą) i cierpliwie czekaj. Na salę nie wchodzi się samemu, nie puka się, żeby zobaczyć, jak sytuacja ani nic podobnego. Wchodzisz wyłącznie na wezwanie, które często następuje z opóźnieniem. Wezwanie następuje w ogólnej formie, coś w stylu "wezwani w sprawie Anny Nowak przeciwko Barbarze i Janowi Nowakom", nikt wokół nie będzie wiedział, kim ty tak dokładnie jesteś.
Na sali prawdopodobnie będziesz ty, sędzia, ktoś do notowania zeznań plus ewentualnie twoi rodzice lub pojedynczy stażysta. Żadnych tłumów żądnych sensacji. Twoje miejsce, jako pozywającego, jest po prawej stronie sędziego (czyli twojej lewej).
Na środek wychodzisz zazwyczaj raz, do krótkiego streszczenia dlaczego chcesz zmienić płeć, od kiedy jesteś tego pewny i w czym ci to pomoże. Dobrze by było, gdyby zgadzało się to z treścią pozwu i opinii. ;) Warto zwrócić uwagę na ręce - trzymaj je po prostu na barierce, tak jest najbardziej neutralnie. Resztę czasu siedzisz sobie wygodnie na swoim miejscu. Rozprawa jest krótka - maksymalny czas jaki spędziłem na rozprawie to chyba dziesięć minut, obstawiam że z zeznaniami rodziców zajęłoby to maksymalnie pół godziny. Wszystko zostaje zanotowane, sędzia na koniec informuje cię, czy powołuje biegłego lub o innych sprawach. I tyle, wychodzisz, możesz iść na ciastko dla relaksu. O terminie następnej sprawy dowiadujesz się albo bezpośrednio na rozprawie, albo poprzez kolejne pismo.
Że co proszę? ;P Na oczy nie widziałem ochrony w moim sądzie (ale może gdzieś byli :D ), a szatnia... no było lato... ale też nie widziałem :D
OdpowiedzUsuńAha - i na środek też nie wychodziliśmy (ani ja ani pozwani), sędzia kazała tylko wstać i odpowiadać z miejsca :)
U mnie jeszcze zaraz po wejściu do sądu na ekranie wyświetlało w jakiej sali jest jaka sprawa (ale tak jak piszesz - czyli dość anonimowo).
A reszta się zgadza :)
Serio? W Krakowie musisz przejść przez lotniskową bramkę nawet w drodze do punktu ksero. :D I stałem na środku mimo że była nas wyłącznie obowiązkowa trójka (sędzina, protokolantka, ja). :p
UsuńTak, są też te wielkie ekrany na przeciwko samego wejścia. Pokazują się numery sprawy, bez nazwisk ani innych danych.
W dużych miastach są takie bramki jak Grabieżca pisze. Jeszcze jak masz plecak lub kobieta torebkę to właśnie przepuszcza ją przez taki skaner jak na lotnisku.
Usuńsuper! podesle chlopakowi!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń